"Oczami Charlie"
Kiedy już byliśmy w domu, Melisa i Niall poszli do swoich pokoi, oczywiście nas olewając. Nie lubię być skłócona z siostrą, mam nadzieję, że szybko jej przejdzie, a później ją jeszcze przeproszę. Oczywiście mogłabym zrobić to teraz, ale znam moją siostrę i wiem, że lepiej dać jej chwilę samotności, a dopiero później zaczynać jakąkolwiek konwersacje. Usiadłam z chłopakami na sofie w salonie i włączyliśmy telewizor.
- No to narobiliśmy...- zaczął w końcu Liam.
- Nie przesadzaj Li, zaraz im przejdzie, znasz Nialla, damy mu paczkę ciastek i będzie luz.- Wyszczerzył się Harry.
- No ja tam nie wiem, dawno nie widziałem go tak wkurzonego.- powiedział Zayn.
- No w sumie to ja też, tym razem ciastka mogą nie wystarczyć.- zauważył Harry.
- Charls, a jak długo Mel może się gniewać?- spytał mnie Liam.
- Z nią jest różnie, czasami parę godzin, a czasami parę dni. Tylko, że ona jak już strzeli focha, to nie ma żartów, nie odzywa się, ignoruje cie. Dlatego nie lubię się z nią kłócić, to że cie lekceważy, jest bardzo męczące i wkurzające.- odpowiedziałam.
- Przepraszamy.- powiedzieli równocześnie.
- Ale za co?- popatrzyłam na nich zdziwiona.
- Przez nas Mel jest na ciebie obrażona.- powiedział Louis.
- Ej, dajcie spokój. To był tylko żart, zresztą bardzo śmieszny, a po za tym później z nią pogadam i będzie ok.- uspokoiłam ich.
- No dobra, skoro tak mówisz.- powiedział Liam.
- To co robimy?- zapytał Zayn, pocierając ręce.
- Może chodźmy na paintball, wrócimy na obiad. Co wy na to?- zaproponował Harry.
- Ja się na to pisze.- powiedział Louis.
- My też.- powiedzieli równocześnie Liam i Zayn. Chłopcy popatrzyli na mnie.
- No nie wiem...
- Daj spokój Charls, będzie fajnie.- powiedział Harry. Popatrzyłam na chłopaków, którzy zrobili proszące miny.
- Dobra, niech wam będzie, ale następnym razem to ja wybieram gdzie idziemy.- powiedziałam i wstałam z kanapy, a chłopcy mi zawtórowali.
- Ok.- powiedzieli równocześnie. Ubraliśmy się, wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w wybrane, przez chłopców miejsce.
"Oczami Nialla"
Siedzę w tym pokoju już jakieś dwie godziny, mam dość, jestem głodny. Wstałem i poszedłem na dół, stwierdziłem, że po prostu nie będę się do nich odzywał, jestem na nich wściekły i tym razem nie załatwią tego słodyczami, o nie tak łatwo się nie dam. Wszedłem do salonu, ale nikogo tam nie było, a to oznacza, że siedzą w kuchni. No nie a miałem ochotę zjeść coś w spokoju. Trudno, dłużej już nie wytrzymam. Wszedłem do kuchni, ale ku mojemu zdziwieniu była tam tylko Melisa, która siedziała na blacie i piła sok pomarańczowy.
- Cześć.- powiedziała, kiedy mnie zauważyła.
- Hej, a reszta gdzie?- spytałem.
- Właściwie to nie wiem, ale na pewno nie ma ich w domu, sprawdzałam.
- Aha. To nawet fajnie, bo nie mam ochoty z nimi rozmawiać.- powiedziałem i podszedłem do lodówki, z której wyciągnąłem sok i nalałem do szklanki, a karton schowałem z powrotem. Zawartość naczynia wypiłem jednym duszkiem, bo nie dość, że byłem głodny, to jeszcze cholernie chciało mi się pić.
- Głodny jesteś?- spytała mnie dziewczyna, zsuwając się z blatu.
- Strasznie.
- To siadaj, zrobiłam spaghetti.- powiedziała i uśmiechnęła się do mnie, co ja odwzajemniłem.
- Super.- powiedziałem, siadając do stołu.- Ciekawe gdzie ich wywiało.
- Nie mam bladego pojęcia, ale w sumie to wcale mi to nie przeszkadza.- powiedziała Mel, podając mi talerz z jedzeniem i usiadła na przeciwko mnie.- Tak właściwie, to przepraszam, że wcześniej tak na ciebie naskoczyłam, wiem że nie miałeś z tym nic wspólnego, byłam po prostu zdenerwowana.
- Spoko. Rozumiem cię, na twoim miejscu też bym tak zrobił. Zmieńmy temat, bo ten mnie nie zachwyca. Robisz pyszne spaghetti.- uśmiechnąłem się do niej.
- Dzięki, to jedna z niewielu potraw, które mi wychodzą.- zaśmiała się.- Ogółem gotowanie to nie mój konik.
- Może, ale spaghetti robisz nieziemskie. Skoro gotowanie nie jest twoim konikiem, to co nim jest.- zapytałem.
- W sumie to nie wiem, umiem robić wiele rzeczy, ale żadna nie wychodzi mi tak perfekcyjnie, ale nie przeszkadza mi to, lubię siebie taką jaką jestem i nie zamierzam się zmieniać.
- Wow, godne podziwu. Ja tak nie umiem, zawsze staram się coś opanować do perfekcji i zmieniać w sobie to co mi się w sobie nie podoba.
- Pierwszą część jestem w stanie zrozumieć, ale po co próbujesz się zmieniać na siłę? Nie łatwiej jest zaakceptować siebie takim jaki jesteś?
- Niby tak, ale ja już taki jestem, że wole być taki jaki ktoś chce, żebym był.
- Czyli jakbym ci powiedziała, że wolałabym cię z niebieskimi włosami, to byś się przefarbował?- uśmiechnęła się i popatrzyła na mnie, kiedy już skończyła jeść, bo ja zjadłem już dawno.
- Nie, to nie działa w taki sposób.- również się uśmiechnąłem.- Na przykład jakbyś powiedziała mi, że wolisz, żebym nie śpiewał pod prysznicem, to pewnie postarałbym się przestać to robić.
- Cóż, jeśli o mnie chodzi, to ja tam lubię jak śpiewasz rano pod prysznicem.- zaśmiała się, a ja na nią popatrzyłem pytająco.- Co, masz łazienkę za ścianą mojego pokoju, myślałeś, że nie słychać, jak sobie śpiewasz na cały regulator?
- Tak właściwie, to dokładnie tak myślałem.- zaśmiałem się.- Ale jak już wyciągamy swoje brudy, to to działa też w drugą stronę. Grasz na gitarze i to całkiem dobrze.- popatrzyłem na nią uważnie.
- Eee tam, czasami sobie coś brzdąkam na rozluźnienie, to nic wielkiego.- zaczerwieniła się i spuściła głowę.
- Mów sobie co chcesz, jak dla mnie to nie jest zwykłe "brzdąkanie", tylko profesjonalna gra, a uwierz mi bo na tym się znam całkiem dobrze.- ciągnąłem tema.
- Daj już spokój, naprawdę nie chcę się z tobą dziś kłócić.
- Dobra, niech ci będzie. Daj umyję.- powiedziałem i wziąłem od dziewczyny talerz po obiedzie.
- Ok, idę do siebie i dziękuję za rozmowę.- uśmiechnęła się do mnie i wyszła. Zabrałem się za mycie naczyń, kurcze to dziwne, ale całkiem dobrze mi się z nią rozmawiało, pierwszy raz odkąd dziewczyny z nami zamieszkały. Jak skończyłem z brudami poszedłem do salonu i włączyłem telewizor, ale długo się nie naoglądałem, bo po 15 minutach do domu wróciła reszta domowników.
- Cześć!- powiedzieli chórem i rozsiedli się obok mnie na kanapie, nic nie odpowiedziałem tylko dalej patrzyłem się w ekran telewizora.
- Dalej się wkurzasz Niall?- spytał Liam, a ja znowu nic.
- No daj spokój. Stary, to był tylko głupi żart.- powiedział tym razem Harry.
- Niall błagam cię, powiedz coś.- powiedział błagalnym tonem Zayn, ale ja dalej nic tylko gapiłem się w ekran.
- No dobra sam tego chciałeś. Czas na ciężką artylerię.- Louis wstał i poszedł do kuchni, z której po chwili wyszedł z paczką żelek, padł przede mną na kolana.- Błagamy cię wybacz nam naszą głupotę i przyjmij tę o to paczkę żelek.- spuścił głowę na dół i wystawił przede mnie słodycze. Chwilę się zawahałem, ale w końcu wziąłem żelki.
- Wybaczam wam!- wrzasnąłem, a wszyscy się na mnie rzucili, nawet Charls.
- Nawet nie wiesz jak nam ulżyło.- powiedział Zayn, kiedy już skończyliśmy się śmiać, a oni w końcu ze mnie zeszli i wrócili na miejsca.
- A tak właściwie to gdzie wyście byli cały czas?- zapytałem.
- No wiesz, najpierw pojechaliśmy na paintballa, a później coś zjeść.- odpowiedział mi Liam.
- Pewnie nie uwierzysz, ale Charlie to urodzony morderca, wygrała nawet z Harrym.- Zaśmiał się Louis.
- Dałem jej fory, żeby się dziewczyna od razu nie zniechęciła.- powiedział Harry.
- Oczywiście.- powiedział z sarkazmem Zayn.
- Daj spokój Harry, po prostu przyznaj, że dziewczyna z tobą wygrała.- powiedziała Charlie.
- Nie prawda, dałem ci fory.
- Mów sobie co tam chcesz, a i tak wszyscy wiedzą, że wygrałam z tobą uczciwie.
- Prawda.- powiedzieli wszyscy razem, na co loczek pokazał im tylko język, a my zaczęliśmy się śmiać. W tym momencie przez salon przewinęła się Melisa i weszła do kuchni.
- Musimy ją przeprosić- powiedział szeptem Liam.
- Wiem, ale znam ją i wiem, że nie będzie chciała nas słuchać, a nawet jeśli to i tak tu do nas nie przyjdzie, a do siebie do pokoju nas nie wpuści.- powiedziała Charls.
- Mam pomysł.- powiedziałem, wstałem z sofy i poszedłem do kuchni.
- Mel możesz przyjść do salonu?- spytałem, jak już znalazłem się w pomieszczeniu.
- Nie, nie mam zamiaru ich słuchać.- powiedziała, a ja chwyciłem ją za rękę i pociągnąłem za sobą do salonu, wypchnąłem ją na środek, tak żeby stała na wprost reszty, a sam usiadłem z powrotem na moje miejsce.
- Mel...- zaczął Zayn, ale nie dane mu było skończyć, bo dziewczyna zaczęła uciekać po schodach. Zerwałem się z miejsca i ruszyłem w pościg za nią, złapałem ją dopiero jak już była na piętrze. Przewiesiłem ją sobie przez plecy i zacząłem schodzić z powrotem na dół, a ona mi się wyrywała.
- Niall, masz mnie w tej chwili puścić!- krzyczała na mnie i okładała pięściami po plecach, ale to tylko wywołało uśmiech na mojej twarzy. Zatrzymałem się w tym samym miejscu, gdzie wcześniej stała Melisa i dopiero wtedy postawiłem ją na ziemi odwróciłem do siebie tyłem i oplotłem ją tak rękoma, żeby nie mogła uciec
- No więc, Mel chcielibyśmy cie bardzo przeprosić za ten głupi kawał, to się więcej nie powtórzy i postaramy się to jakoś naprostować.- powiedział Liam.
- A ja przepraszam za to, że śmiałam się z tego żartu. To jak siostrzyczko wybaczysz nam?- powiedziała Charlie i zrobiła minę zbitego psa.
- Przepraszamy.- powiedzieli chóralnie chłopcy. Widziałem, że Mel nie miała zamiaru im wybaczyć, a jeśli tego nie zrobi, to zaprzepaści mój plan zemsty. Musiałem coś zrobić, schyliłem się na wysokość ucha Melisy, bo byłem od niej wyższy, i wyszeptałem jej do ucha.
- Udawaj, mam plan zemsty.- dziewczyna momentalnie odwróciła głowę tak, że teraz patrzyła na winowajców i powiedziała.
- Zgoda, wybaczam wam, ale jeszcze jeden taki numer, a zostanie po was sam proch.- wypuściłem ją z objęć, a reszta rzuciła się na nią, przez co wylądowała na podłodze, razem z nimi, a ja zacząłem się śmiać. Popatrzyli się na mnie, po czym chwycili za nogi, tak że teraz i ja leżałem na podłodze, z obitym tyłkiem.
- To co robimy?- zapytał Harry, jak już pozbieraliśmy się z podłogi i usadowiliśmy się na kanapie.
- Włączmy jakiś film.- zaproponował Zayn, na co wszyscy się zgodziliśmy. Włączyliśmy jakąś komedię, jak już skończyliśmy ją oglądać, było coś koło północy. Zauważyłem, że Melisa, która siedziała obok mnie zasnęła, więc wziąłem ją na ręce.
- Niall, co ty robisz?- spytał Harry jak wstałem z kanapy z dziewczyną na rękach, a oczy wszystkich zwróciły się na mnie.
- Nie widać? Zasnęła, zanoszę ją na górę, przecież nie będzie spała na kanapie.- powiedziałem, odwróciłem się i zaniosłem dziewczynę na górę do jej pokoju, położyłem ją na łóżku i przykryłem kołdrą. Przy drzwiach zatrzymałem się jeszcze na chwilę, popatrzyłem się na jej twarz, była tak bezbronna jak śpi, wyglądała słodko i delikatnie, zgasiłem światło, zamknąłem drzwi i udałem się do mojego pokoju.
Uhuhuh.. Zemsta Nialla i Mel. <3 ciekawe *-*
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ;*
// @rainbow_loff