wtorek, 29 lipca 2014

Rozdział 30

" Oczami Melisy "

- Pamiętacie, jak Harry chciał się popisać przed Charlie i próbował zrobić gwiazdę?- zaśmiał się Zayn, kiedy siedzieliśmy w salonie. Wyszłam ze szpitala parę dni temu. Dziewczyny mają wolne, tak samo jak chłopcy, więc przesiadują u nas całymi dniami. Podobnie jak teraz, siedzimy wszyscy w salonie i gadamy. Jest jeszcze Katy, ale w zamian nie ma Niall'a, który wyszedł jakieś 40 minut temu,  mówiąc, że musi coś załatwić.
- Zdecydowanie! Zrobił to, ale zamiast wylądować na ziemi, wpadł do basenu.- wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, oczywiście oprócz Hazzy, który tylko przewrócił oczami i przytulił mocniej moją siostrę.
- To nie moja wina. Porządnie mnie wtedy trzepnęło, nie myślałem.- bronił się.
- No Charls, możesz być zaszczycona.
- Dlaczego Lou?
- Jesteś pierwszą dziewczyną, która zawróciła mu w głowie i do tego skradła całe jego serce.
- I oby ostatnią.
- Przykro mi kochanie, ale to się nie stanie.
- Jak to nie?!- szatynka podniosła na niego swój wzrok, odsuwając się. Kędzierzawy spojrzał na nią z poważną miną.
- Kiedyś zrobi to nasza córeczka.- po tych słowach, na jego twarz wstąpił szeroki uśmiech, a ja mogłam spokojnie zauważyć, jak Charlie wypuszcza powietrze i rozluźnia się.
- Ty głupku! Wystraszyłeś mnie!- dziewczyna uderzyła go z pięści w pierś, po czym mocno się do niego przytuliła, całując go w usta. Wszyscy byliśmy rozbawieni, tą sytuacją, która została przerwana przez mój telefon. Powoli, uważając na ranę na moim prawym boku, która dalej się do końca nie zagoiła i teraz ukryta była pod jałowym opatrunkiem, wyjęłam telefon z kieszeni spodni i popatrzyłam na ekran. Nieco się zdziwiłam, ale przejechałam palcem po ekranie, tym samym odbierając połączenie.
- Witaj Meliso! Jak się czujesz?- usłyszałam po drugiej stronie, kiedy przyłożyłam telefon do ucha.
- Dobrze. Co u ciebie Maura?- uśmiechnęłam się, kiedy moi przyjaciele zaczęli szeptać: " Teściowa dzwoni.".
- Nie narzekam. Niall opowiedział mi co się stało.
- Naprawdę?
- Tak. Mówił, że zostałaś postrzelona przez swojego zazdrosnego, byłego chłopaka. Niall czuł się winny, że nie poszedł z tym od razu na policję.
- Tak, wiem. Rozmawialiśmy już o tym. On obwinia siebie, a ja obwiniam siebie.- westchnęłam.
- To nie była wina, żadnego z was.
- Masz rację. Na razie, po prostu staram się zapomnieć o tej sytuacji.
- I słusznie. A twoje zdrowie?
- Trochę ucierpiało, ale biorę leki, zmieniłam dietę, żeby wątroba mogła się zregenerować, unikam zbytniego wysiłku. Mimo wszystko, czuję się naprawdę dobrze.
- To się cieszę. Dbaj o siebie i pilnuj tego mojego syna.
- Będę.- zaśmiałam się.- A co u Denise?
- Mały daje jej trochę w kość, ale nie jest źle.
- To dobrze. Pozdrów ją ode mnie,Greg'a i twojego męża też.
- Oczywiście. Nie będę ci już przeszkadzać. Zdrowiej. Do usłyszenia.
- Nie przeszkadzasz mi. Dziękuję.- rozłączyłam się i schowałam telefon z powrotem do kieszeni.
- To wy już tak na poważnie. Rozmowy z teściową.- zaśmiał się Harry, a zaraz za nim reszta.
- Dajcie sobie spokój.- wywróciłam oczami.- To miłe, że się o mnie martwi. Mama doskonale wie co się stało, bo Charls jej mówiła, ale nie stać ją było na nic więcej jak sms: "Wszystko w porządku?"
- Wiesz jak jest mama.- westchnęła szatynka.
- Nieczuła odkąd nie ma taty?
- Dobra. Lepiej skończmy ten temat, bo jest trochę dołujący.
- Masz rację Liam. W taki razie, kto mi powie, gdzie wywiało Niall'a?- zaciekawiła się El.
- Nie mam zielonego pojęcia. Wyszedł mówiąc, że musi coś załatwić i tyle go widziałam.
- Dziwny się ostatnio zrobił, nie?
- Co masz na myśli Chalie?
- No wiecie, co chwila gdzieś dzwoni, jest tajemniczy.
- Nie zwróciłam na to jakoś uwagi, ale jak teraz na to patrzę, to masz rację.
- No nie?!
- Jak wróci, to się go podpyta.- po tych słowach Danielle, usłyszeliśmy trzask drzwi wejściowych, a zaraz po tym w salonie pojawił się blondyn.
- Hej!- uśmiechnął się szeroko, ukazując rząd śnieżnobiałych zębów.
- Hej. Gdzie byłeś?
- Musiałem coś załatwić. - powiedział idąc w moją stronę. Stanął przede mną i wyciągnął dłoń w moją stronę. Chwyciłam ją i przy pomocy blondyna podniosłam się na równe nogi. Chłopak pociągnął mnie za sobą i ustawił tak, że stałam naprzeciwko wejścia do salonu.
- Chyba nie będziesz się jej oświadczał?- zapytał Louis, kiedy Niall uparcie szukał czegoś w kieszeni bluzy, stojąc na wprost mnie.
- I wszystko popsułeś Lou.- stwierdził blondyn, a wszyscy jakby wstrzymali oddech, włącznie ze mną. Popatrzył na nas, po czym wybuchł śmiechem, ukazując swój telefon.
- Tylko żartowałem!
Horan napisał coś na swoim telefonie, a chwilę po tym, drzwi do domu ponownie się otworzyły, a moim oczom ukazała się piękna piętnastolatka, która się do mnie szeroko uśmiechała.
- O mój Boże! Jess!- rzuciłam się na brunetkę, mocno ją do siebie przytulając.
- Cześć Mel.- zaśmiała się.
- Tak, no więc wszyscy, to jest Jess, moja kuzynka. Jess to jest Perrie, Eleanor, Danielle, Charlie, Katy, Zayn, Louis, Harry i Liam.
Wypuściłam dziewczynę ze swoich ramion, żeby mogła się przywitać z resztą, a sama usiadłam na moje poprzednie miejsce. Jess po chwili pojawiła się obok mnie.
- Co ty tu tak właściwie robisz?- zapytałam, z uśmiechem na ustach, który nie schodził mi z twarzy.
- Odwiedzam cię. Wiesz ten dureń czuje się winny i próbuje odkupić swoje winy, tak więc od jakiś paru dni przekonywał tatę, żeby mnie puścił, bo mama oczywiście od razu się zgodziła i tak oto jestem tutaj.
- Z czego ja się ogromnie cieszę.- ponownie ją do siebie przytuliłam.- Niall, odpuszczam ci winy, których nie miałeś i rozmawialiśmy już o tym, a tak po za tym to dzwoniła do mnie twoja mama.
- Serio? Co chciała?
- Zapytać jak się czuję.
- Aha.
- A wracając.- odwróciłam wzrok z powrotem na Jess- Co tam u Will'a?
- Świetnie.- dziewczyna wręcz zaświergotała, a w jej oczach pojawiły się ogniki szczęścia.- On jest cudowny i tydzień temu zostaliśmy oficjalną parą.
- Tak się cieszę! A co na to Stanley?
- Jakoś to znosi. Wiesz, co jakiś czas prawi mi kazania, że jestem za młoda na chłopaków, itp.
- Zawsze mogło być gorzej.- zaśmiałam się.
~~~~~~~~~~~~~~~~
- Ta Katy...- zaczęła Jess, kiedy razem spacerowałyśmy ulicami Londynu. Była u nas już trzy dni, a ja dalej nie mogłam się nią nacieszyć. Cieszę się, że Niall mi ją tu sprowadził, bo się za nią stęskniłam, a po za tym ostatnio nikt nie ma dla mnie czasu, co jest dziwne, ale nie narzekam.
- Tak?
- To ta sama Katy, która była twoją przyjaciółką przed tym incydentem ze zdradą?
- Dokładnie.
- Znowu się z nią przyjaźnisz?!- dziewczyna wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia.
- Tak. I nie patrz się tak na mnie, bo ci tak jeszcze zostanie
- Ale jak to?
- Wiesz, przyszła do nas jeszcze przed tym wypadkiem i chodź początkowo byłam specyficznie nastawiona, to Niall przekonał mnie do rozmowy z nią, twierdząc że zasługuje na drugą szansę albo chociażby chwilę rozmowy. Rozmawiałyśmy długo, Katy wyjaśniła mi co się wtedy dokładnie stało. Powiedziała, że on się jej podobał już od jakiegoś czasu, ale my zaczęliśmy ze sobą chodzić, więc nic nie robiła i mi o tym nie mówiła. Wtedy przypadkiem spotkali się w klubie i spiła się, a on to wykorzystał.
- I tak po prostu jej wybaczyłaś?
- Tak.
- Ale przecież tyle przez nią wycierpiałaś.
- To nie była tylko jej wina, a po za tym, gdyby sprawy nie potoczyły się tak jak się potoczyły, to nie poznałabym moich ukochanych przyjaciół, my byśmy się nie znały. Dla takiej miłości jakiej doznałam, było warto cierpieć. A dlaczego mam marnować przyjaźń z piaskownicy dla jakiegoś głupiego chłopaka?
- To co mówisz ma sens.
- Oczywiście, że ma!- zaśmiałam się, obejmując ją ramieniem.- A teraz opowiedz mi dokładnie jak to się stało, że ty i Will jesteście oficjalni?
- No, od świąt byliśmy jeszcze na paru randkach albo wychodziliśmy gdzieś z naszymi znajomymi i mocno się do siebie zbliżyliśmy. W życiu nie czułam czegoś takiego. Wiesz, jakby stado motyli chciało wydostać się z mojego brzucha, a serce robiło fikołki.
- Jesteś zakochana.- skwitowałam.
- Po uszy.- westchnęła z rozmarzonym wzrokiem, na co ja się zaśmiałam.- A wracając, to zaprosił mnie na randkę, na którą oczywiście się zgodziłam. Wziął mnie do włoskiej restauracji, a później na spacer po parku. Spacerowaliśmy alejkami, a kiedy przechodziliśmy obok oświetlonej fontanny, zatrzymał mnie i stanął naprzeciwko. Chwycił moje dłonie w swoje i cały czas patrzył mi w oczy. Powiedział, że bardzo mnie lubi i poprosił, żebym została jego dziewczyną, na co ja się oczywiście zgodziłam. I wtedy...
- No co wtedy?! Mów, bo moja nastoletnia strona się niecierpliwi.- poganiałam ją.
- I wtedy... pocałował mnie!- zapiszczała, a ja razem z nią.
- O mój Boże! Twój pierwszy pocałunek. Jaki był?
- Cudowny. Will jest naprawdę świetnym chłopakiem, który potrafi się całować.
- No to gratuluję. Mój pierwszy całus był dość nieprzyjemny.- wykrzywiłam się na to wspomnienie, co nie umknęło uwadze Jess.
- Co się stało?
- To było w czwartej klasie, w  kanciapie woźnego, a ten chłopak się mocno ślinił, więc wolałabym wymazać to wspomnienie z pamięci.
- Na twoim miejscu, chyba próbowałabym zrobić to samo.- stwierdziła brunetka, w momencie w którym przekraczałyśmy drzwi Starbucksa.
- Jedną zieloną herbatę i jedno latte waniliowe .- zwróciłam się do niskiej brunetki stojącej za ladą.
- To będzie razem 6 dolarów.- uśmiechnęła się szeroko. Podałam dziewczynie wyznaczoną sumę, a ona zapisała na kubkach nasze imiona.
- Jak to jest przyjść tutaj, ale nie kupić kawy?
- Tak właściwie, to kupiłam kawę.
- Oj! Wiesz o co mi chodzi.- westchnęła, przewracając oczami.
- Co ty masz z tymi oczami?!- zaśmiałam się.- A wracając do twojego pytania, to dziwnie. Lekarz kazał unikać mi kawy, a ja tak uwielbiam waniliowe latte albo czekoladowe frappuccino.- rozmarzyłam się.
- Jak długo musisz się jeszcze tak pilnować?- zaciekawiła się, kiedy razem z kubkami w dłoniach wyszłyśmy z kawiarni
- W przyszłym tygodniu mam kontrolę u lekarza, w zależności od wyników, zdecyduje co już mogę wprowadzać do jadłospisu, a co jeszcze musi poczekać.
- Rozumiem. To... idziemy do tego nowo otwartego butiku, o którym mówiła El?- popatrzyła na mnie, lekko się przy tym uśmiechając.
- Nie.-powiedziałam, przez co z twarzy Jess, zszedł uśmiech, a wstąpiło rozczarowanie.- Weźmiemy taksówkę, to daleko, a ja nie mogę się zbytnio przemęczać.
- Wiedziałam!- brunetka uwiesiła się na mojej szyi, śmiejąc się przy tym.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Po szybkich zakupach, o ile ponad trzygodzinne łażenie po sklepach można tak nazwać, wróciłyśmy do domu. Obie miałyśmy po parę toreb z różnych butików i mogę śmiało powiedzieć, że byłyśmy zadowolone z naszych dzisiejszych zdobyczy. Było nieco po czwartej po południu, ale w domu panowała zupełna cisza. W tym domu prawie zawsze coś słychać, a w tym momencie było wręcz głucho. Jess zdążyła już wejść do salonu, w czasie, kiedy ja jeszcze zdejmowałam z siebie kurtkę i buty. Odłożyłam torby przy schodach z zamiarem zabrania ich ze sobą później, po czym wkroczyłam do salonu.
- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO MEL!
Przede mną stali wszyscy moi przyjaciele, którzy na głowach mieli te zabawne czapeczki urodzinowe z amerykańskich filmów. Po środku stała Perrie, trzymając dość spory tort w białej masie, na której dużymi, zielonymi literami wypisane było moje imię, a wokół niego paliło się 19 świeczek.
- Wow! Nie wiem co powiedzieć.- naprawdę mnie zatkało.- Jesteście kochani!
- Wiemy.- zaśmiał się Louis.
- A teraz pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki.
Perrie zbliżyła się do mnie, tak żebym mogła zgasić małe płomyki, grające na pasiastych, zielono-białych świeczkach. Czego mam sobie życzyć, skoro wszystko czego potrzebuje już mam. Już mam! Chcę, żeby moi przyjaciele byli szczęśliwi i żebyśmy się zawsze trzymali razem. Wypuściłam powietrze z ust.
~~~~~~~~~~~~~~~~
- To ciasto było pyszne.
- Bo ja je wybierałem.- Niall dumnie wypiął pierś do przodu.
- Mogłam się tego spodziewać.- zaśmiałam się.- Wiecie, że gdyby nie wy, to przegapiłabym własne urodziny. 
- Nie dziwie ci się.
- Tak, trochę się ostatnio działo.
- Zostawmy te nieprzyjemne tematy, a zajmijmy się czymś fajnym.
- Prezenty!- zapiszczała Jess, podając mi małą, niebieską torebeczkę.- Proszę.
- Dziękuję.
Powoli wyciągnęłam zawartość torebeczki. Moim oczom ukazała się ręcznie zdobiona ramka, a w środku znajdowało się zdjęcie, o którym nie miałam pojęcia. To było w święta w Irlandii. Przez przypadek stanęliśmy z Niall'em w przejściu do salonu, dokładnie pod jemiołom i dziewczyny stwierdziły, że musimy się pocałować, bo tak nakazuje tradycja, no więc to zrobiliśmy.
- Zrobiłaś nam wtedy zdjęcie?
- Wyglądaliście tak słodko. Nie mogłam się powstrzymać.
- Dziękuję.- objęłam ją mocno, a Perrie zabrała ode mnie ramkę, przez co oni też mogli je zobaczyć.
- Więc całowaliście się pod jemiołom?- Louis poruszył zabawnie brwiami.
- Dziewczyny nam kazały!- broniłam się.
- Możemy dalej?- Niall próbował zamknąć ten temat, na co reszta się zaśmiała.- Tak. Więc to jest pierwsza część.- podszedł do mnie i wręczył małe zielone pudełeczko, a ja już wiedziałam co w nim jest.- Wszystkiego najlepszego. Ja lecę po drugą część, więc jak skończycie, to napiszcie mi sms'a.- po tych słowach zniknął na górze. Odkryłam wieczko pudełka i tak jak się spodziewałam, moim oczom ukazał się mały charms z liczbą 19. Uśmiechnęłam się i przypięłam zawieszkę w wolne miejsce na mojej bransoletce.
- Dobra. Teraz my.
I tak, dostałam sporo prezentów, w tym nową lokówkę, bo jak to stwierdziła El, moja obecna jest już stara i nie działa tak jak trzeba, przez co loczki Harry'ego już się tak nie kręcą, co jest kompletną nie prawdą, bo moja lokówka nie ma nic do jego włosów, ale to nie ma znaczenia, bo jest ona różowa i ma śmieszne naklejki. Od Chalie i Styles'a dostałam nową gitarę z autografem i specjalną dedykacją od Ed'a Sheeran'a, czyli mojego ulubionego wykonawcy, i pomyśleć, że najpierw oskarżyłam Harry'ego o to, że kupił mi kolejny komplet bielizny. Byłam tego wręcz pewna, więc możecie sobie wyobrazić moje zaskoczenie, kiedy zobaczyłam gitarę. Tak czy siak po ostatnim prezencie Zayn napisał do Niall'a, tak jak o to prosił.
- Może urządzi ci tu striptiz?- zaśmiał się Styles.
- Nie zrobi tego, a już na pewno nie przy Jess.
- Ja bym nie był tego taki pewny.
- A ja jestem. Niall to nie ty.
- Nic ci na to nie odpowiem, ale tylko dla tego, że masz urodziny.- stwierdził, a ja i tak wiedziałam, że po prostu nie wie co ma mi powiedzieć, bo mam rację.
- Czemu to tak długo trwa?
I w tym momencie do salonu wbiegła mała, biała kuleczka. Zatrzymała się na środku, stojąc spokojnie przed nami. Był to biały piesek, który miał czarne uszy i plamki na oczkach, które swoją drogą wyglądały jak dwa małe, czarne kryształki.
- O mój Boże. Cześć maluszku.
Podniosłam się z kanapy, na której siedziałam i powoli podeszłam do zwierzaka, przed którym kucnęłam. Szczeniak bacznie mi się przyglądał, a ja totalnie się rozpływałam pod wpływem jego oczek. Po krótkiej chwili maluch wskoczył na moje kolana i zaczął mnie lizać po policzkach, co spowodowało u mnie śmiech.
- Mamy rozumieć, że kupiłeś jej psa?- zapytał Liam, a ja momentalnie odwróciłam wzrok na wejście do salonu, gdzie stał uśmiechnięty Niall.
- Dokładnie.
- To fajnie, ale co z nim zrobimy, kiedy wrócimy na trasę?
- Liam, ja nie jestem kretynem. Ten słodziak nazywa się Rocky i skradł serce Paul'a. Nie wyobrażacie sobie jak długo szukałem odpowiedniego psa. Paul postawił parę warunków, a głównie chodzi o to, że musimy z nim wychodzić i pilnować go, a i oczywiście musiał być mały. I nie bój się Lou, to jest pies dla alergików i nie urośnie większy. Po za tym, spójrzcie na niego. Jego nie da się nie kochać.
- Skoro tak mówisz.
- Twoje trzy dyszki.- Harry wręczył blondynowi pieniądze, po czym wrócił na swoje miejsce.
- O co tym razem się założyliście?- zapytała Danielle.
- Niall stwierdził, że swoim prezentem pobije na głowy wszystkie nasze i chyba wszyscy się ze mną zgodzicie, że mu się udało.
- Powinieneś skończyć z zakładami Hazz, bo w końcu zbankrutujesz.- zaśmiała się El.
- I jak?- zwrócił się do mnie Niall.
- Jest cudowny.- uśmiechnęłam się, patrząc na małą białą kuleczkę, którą trzymałam na rękach.- Nie wierzę, że zapamiętałeś, jak mówiłam ci, że chcę mieć psa i nazwać go Rocky. Dziękuję.- podeszłam do niego i mocno przytuliłam, uważając przy tym na szczeniaka.
- Nie ma za co.- uśmiechnął się szeroko, całując mój policzek. Oboje usiedliśmy po tym na kanapie, a psiak zaczął gonić wokół stolika, co wyglądało uroczo.
- Ale dlaczego akurat Rocky?- zaciekawiła się Jess.
- Tak po prostu. Jak byłam mała, to udawałam, że mam psa i zawsze go tak nazywałam, więc to takie dziecięce marzenie albo kaprys, jak kto woli.
- A nie mogłeś jej kupić kota?- skrzywił się Harry.
- Jeśli prezent byłby dla ciebie, to pewnie bym to zrobił, ale Mel woli psy, a ja nie cierpię kotów, więc nie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wieczorem dom opustoszał. Harry i Charlie wybrali się na spacer, a Jess zajęła swój obecny pokój i urządziła sobie maraton ze swoim ulubionym serialem. Leżałam z Niall'em na łóżku w moim pokoju, słuchaliśmy muzyki, która cicho grała w tle i przyglądaliśmy się Rocky'emu, śpiącemu pomiędzy nami. Ten szczeniak skradł moje serce. Od dziecka marzyłam o zwierzaku, ale mama ma alergię. Teraz Niall spełnił kolejne moje marzenie. Mała, biała kuleczka z dużymi, błyszczącymi oczami, a tak cieszy. Tak właściwie to każdy z nas już kocha tego psiaka. No, może oprócz Harry'ego, ale jestem pewna, że i on w końcu się przełamie, zwłaszcza że Rocky jedzie z nami w trasę. Swoją drogą, to za dwa tygodnie będziemy już w Irlandii, gdzie chłopcy zagrają jeden z większych koncertów, które będą trwać z kolei przez następne dwa miesiące, po których chłopcy będą mieli miesięczną, co oznacza, że ja również. Zastanawiałam się nawet nad tym, czy nie odwiedzić mamy na parę dni. Tak na dobrą sprawę, to widziałam tego jej nowego partnera tylko raz, a po za tym wiem, że trochę ją uraziłam tym, że nie przyjechałam na święta. Kocham mamę, ale to Charlie zawsze miała z nią lepszy kontakt, ja byłam córeczką tatusia i jego wierną kopią. To po nim odziedziczyłam miłość do muzyki. Mój ojciec był zawodowym muzykiem i jak teraz o tym pomyślę, to nigdy o tym jeszcze nie opowiadałam. Odkąd pamiętam, byłam związana z muzyką. Tata miał swój własny zespół ze swoimi kuplami, nazywali się Wild Eagels. Grał tam na gitarze i był głównym wokalistą. Często zabierał nas ze sobą w trasę. Mogłam wtedy spokojnie przyglądać się jego pracy, którą powinnam nazwać raczej passą. On kochał muzykę całym swoim sercem i zaraził mnie tą miłością. I teraz pewnie pojawia się pytanie. Dlaczego w takim razie tak boję się muzyki? Mój ojciec zatracił się w niej do tego stopnia, że nie widział już nic po za nią. Kiedy jego zespół staczał się na dno przez ciągłe kłótnie i odmienne zdania, on się załamał, popadł w tak ogromną depresję, że już nic innego się dla niego nie liczyło. Był tylko on i jego gitara. Nie pił, nie jadł, nie spał, cały czas komponował. To go wykańczało. Jego zespół,  który był jego oczkiem w głowie, rozpadł się, Nelson i Marvin odeszli. To był cios prosto w serce. On już nie myślał trzeźwo. Dla niego koniec zespołu oznaczał koniec wszystkiego. Jednego dnia nie wytrzymał i po prostu skończył z sobą. Mama znalazła go w wannie, z gitarą i podciętymi żyłami. Nie oddychał. Straciłam ojca. Muzyka mi go zabrała, wykończyła go. Tego się boję, tego że ze mną będzie tak samo. Po jego śmierci odłożyłam na bok grę na gitarze i lekcje śpiewu, poszłam do szkoły fryzjerskiej i tak jestem teraz tu gdzie jestem. Lubię to co robię, a muzyka choć wciąż jest głęboko zakorzeniona w moim sercu, już nie jest u mnie na pierwszym miejscu. Nie popełnię błędu mojego ojca, który chociaż był dobrym mężem i tatą, to stawiał ją na piedestale. Jednak ja nadal się boję. Jestem tylko człowiekiem, boję się. Właściwie, to jak tak o tym myślę, to może to że nie miał poparcia w mamie, też pchnęło go w sidła muzyki. Oni naprawdę mocno się kochali, ale mama nie popierała zespołu ojca i nie podzielała jego pasji i zainteresowań. Podobnie było z jego rodzicami, a moimi dziadkami. Kochali go, ale nie mogli zrozumieć. Dla nich ważne było, żeby poszedł na studia, zdobył wysoko płatny zawód i miał szczęśliwą rodzinę, świecącą przykładem innym, natomiast on był buntownikiem, chciał grać. Nie poparli go, a ich kontakt się urwał. Może właśnie o to chodziło w tym wszystkim. Nie miał wsparcia najbliższych i dlatego wszystko potoczyło się tak jak się potoczyło. Teraz mimowolnie spojrzałam na Niall'a, spał. Gdyby tu chodziło o nas, to wiem że miałabym w nim poparcie, gdyż on sam kocha muzykę, podobnie jak moi przyjaciele. Nie byłabym z tym sama. Ale dlaczego ja w ogóle o tym myślę? Muzyka jest moją  pasją, ale jestem świadoma tego, że to nie jest to co chciałabym robić w życiu na stałe.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzień wyjazdu Jess przyszedł szybkimi krokami i oczywiście znowu obie płakałyśmy, a Niall się z nas śmiał.
- I pamiętaj, masz do mnie zadzwonić od razu, kiedy przekroczysz próg domu.- nakazałam brunetce, kiedy żegnałyśmy się na lotnisku.
- Jasne. Będę za tobą strasznie tęsknić.- powiedziała, mocno się do mnie przytulając.
- Ja za tobą też. Ale hej! Za dwa tygodnie będziemy w Irlandii, wtedy się na pewno zobaczymy, a po za tym mamy telefony i internet.
- Masz rację.
- Oczywiście, ze mam!- zaśmiałam się, odsuwając ją od siebie, bo właśnie w tym momencie do moich uszu dobiegł głos z głośników, oznajmujący iż na Jess już czas.- Trzymaj się i powodzenia z Will'em.
- Dzięki. A ty zdrowiej szybko, żebyś mogła się napić się w końcu napić porządnej kawy ze Starbucksa.- powiedziała, a ja się zaśmiałam, ocierając łzy.
- Idź już, bo się spóźnisz. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.- uśmiechnęła się przez łzy, żeby po chwili zniknąć w tunelu prowadzącym na pokład samolotu. Odwróciłam się na pięcie i stanęłam twarzą w twarz z Niall'em, który tylko pokręcił głową z politowaniem i objął mnie ramieniem, prowadząc do samochodu.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Hej wam!
Dodaję 30 rozdział i choć chciałam, żeby był wyjątkowy, to wyszedł mi mega nudny :/
Przepraszam :{
Przyszły mam nadzieję będzie dłuższy i ciekawszy, a kiedy go dodam to nie wiem.
Do następnego :*
Charlie xx

7 komentarzy:

  1. Oj nie wygłupiaj się jest cudny tak jak zawsze :) Ja po prostu kocham to opowiadanie <3 Kate x

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest świetny, nie marudź:-P

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jest nudny jest cudowny :)
    Gabrysia :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Tobie rozdziały zawsze genialne wychodzą <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny!
    Po prostu wspaniały!! :3
    Na prawdę!!
    Czekam na następny!!
    Zostałaś nominowana do LA! Więcej informacji u mnie:
    http://od-przyjazni-domilosci.blogspot.com/2014/07/liebster-awards-7.html
    Pozdrawiam i czekam na następny! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Weź mi nie pierdol xD
    ROZDZIAŁ JEST ŚWIETNY :d
    I CZEKAM NA NEXT :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hej :)
      zapraszam ;D
      http://i-anger-pain-hate-and-one-direction.blogspot.com/2014/08/rozdzia-xxix.html

      Usuń