poniedziałek, 23 czerwca 2014

Rozdział 27

" Oczami Melisy "

- Jeszcze raz dziękuję, to były naprawdę cudowne święta.- uśmiechnęłam się do członków rodziny Niall'a.
- Kochanie, nie masz za co, przyjemność po naszej stronie.
- I pamiętaj, nasze drzwi zawsze stoją dla ciebie otworem, liczymy, że następnym razem też przyjedziesz z Niall'em, miejmy nadzieję, że szybciej niż tym razem.- powiedział ojciec blondyna.
- Tak praca, ale spokojnie, wezmę ja ze sobą, bo inaczej chyba mnie powiesicie, a zwłaszcza Denise i Jess.- zaśmiał się Niall.
- Masz rację młody.- blondynka poczochrała włosy chłopaka, co nie zrobiło dużej różnicy, ponieważ i tak leżały one w nieładzie...jak zawsze.- Mel, powinnaś mu je trochę przyciąć.
- Zamierzam.- zaśmiałam się, przytulając ją do siebie.- Dbaj o siebie, no i szczęśliwego rozwiązania.- uśmiechnęłam się do Denise, po czym schyliłam się do jej brzucha.- A ty maluszku, nie dawaj mamusi za bardzo w kość. Do zobaczenia na naszym świecie.
Po Denise i nienarodzonym jeszcze maluszku, przyszła kolej na rodziców Niall'a. Otrzymałam mocny uścisk i szeroki uśmiech od taty blondyna, zamieniliśmy jedno zdanie i od razu wpadłam w ramiona Maury.
- Dziękuję, za wszystko.
- Po raz kolejny mówię, że nie masz za co.- zaśmiałyśmy się.- Mam prośbę.
- Tak?
- Opiekuj się moim synkiem i dalej sprawiaj, żeby był szczęśliwy, tak jak jest teraz, bo uwierz mi, ten uśmiech na jego twarzy to w dużej mierze twoja zasługa. Obiecaj mi to.- popatrzyła na mnie poważnie, dalej trzymając mnie za ramiona.
- Obiecuję, że zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby był szczęśliwy i będę miała na niego oko.
- Dziękuję.- otrzymałam kolejny uścisk od blondynki.
- Ja też mam prośbę.- wyszeptałam prosto do jej ucha.
- Co to takiego?
- Proszę nie płakać, a przynajmniej postarać się o to. Niall jest wrażliwy, widząc łzy czuje się winny.
- Postaram się. A teraz leć dalej, bo spóźnicie się na samolot.
Po mamie Niall'a przyszła kolej na resztę jego rodziny, oprócz Greg'a, który odwozi nas na lotnisko i z nim właśnie tam się pożegnamy. Jako ostatnia osoba, pozostała mi Jess. Przez ostatnie parę dni bardzo się polubiłyśmy, z resztą podobnie jak z Denise. Podeszłam do sztynki i popatrzyłam na nią z uśmiechem na twarzy. Dziewczyna szybko go odwzajemniła, ale po chwili po jej policzkach zaczęły spływać łzy, cóż to bardzo wrażliwa nastolatka. I choć ja też byłam od początku pożegnać bliska łez, to dopiero teraz widząc je u Jess, sama się rozpłakałam. Nie był to szloch, ani u mnie ani u szatynki, łzy po prostu spływały nam po policzkach. Przyciągnęłam Jess do siebie i mocno oplotłam ramionami, trzymając w mocnym uścisku, który ona odwzajemniła.
- Będę za tobą tęsknić.- powiedziała dziewczyna.
- I ja tak samo.
- Kto mi będzie doradzał?
- A od czego są telefony? Masz mój numer, możesz zadzwonić w każdej chwili, albo napisać sms'a. Po za tym jest jeszcze twitter i skype. Zawsze możesz się do mnie zwrócić o pomoc czy radę. Damy radę.
- Dziękuję.
- I pamiętaj, jesteś piękną i mądrą kobietą, która zasługuje na najlepsze. Walcz o swoje. I powodzenia z Will'em.
- Zapamiętam.- zaśmiała się.- A ty bądź szczęśliwa.
- Jestem.
- No wiedziałem, że będą płakać.- usłyszałam głos Niall'a z prawej strony. Odsunęłyśmy się od siebie z Jess.
- Wiem, że ciężko się rozstać, ale musimy już jechać Mel, samolot nie będzie czekał.
- Masz rację.- uściskałam jeszcze szybko szatynkę, po czym ruszyłam razem z Niall'em i Greg'iem do auta, gdzie był już nasz bagaż. Usadowiliśmy się, ja na tylnym siedzeniu, Niall na miejscu pasażera oraz Greg na miejscu kierowcy. Szatyn odpalił auto i ruszyliśmy. Droga minęła nam spokojnie i szybko, przedostanie się na odprawę, nie było już takie łatwe, przez krzyczące fanki, ale z pomocą ochrony lotniska, udało nam się dotrzeć do poczekalni.
- No to zobaczenia na chrzcinach, bo jak mniemam wcześniej się nie zobaczymy, prawda?- zaśmiał się Greg, po tym, jak damski głos wydobywający się z głośników, oznajmił nam, że na nas już pora.
- Spokojnie, jak będzie trzeba to wyślę wam go pocztą.
- I siebie razem z nim.
- Co?
- Ty też jesteś zaproszona na chrzciny malucha.
- Z jakiej racji, to uroczystość rodzinna...
- A ty już do niej należysz, po za tym skończ już głupio gadać, bo doskonale wiesz, że ze mną nie wygrasz, nie mówiąc już o Denise.
- A ja i tak wziąłbym cię ze sobą.- wtrącił się Niall, oplatając swoje ramię, wokół mnie.- I przyjedziemy jeszcze wcześniej, żeby zobaczyć nowego Horan'a.
- Trzymam cię za słowo.- zaśmialiśmy się. W głośnikach ponownie rozbrzmiał damski głos.- No choć tu mała.- otrzymałam od Greg'a porządny uścisk i nakaz pilnowania Niall'a. Bracia Horan również się pożegnali męskim uściskiem, po czym ruszyłam razem z blondynem w stronę korytarza, prowadzącego na pokład samolotu.

" Oczami Liam'a "

Siedzieliśmy wszyscy razem w salonie, rozmawiając o świętach. Wszyscy zdążyliśmy już wrócić do Londynu, oprócz Niall'a i Melisy, z którymi kontaktu nie mieliśmy od czasu, kiedy zadzwonili powiedzieć, że są już w domu blondyna. Ale z tego co wiemy z sieci, to chyba dobrze się bawili.
- I wtedy Louis wpadł tyłkiem do miski z ziemniakami.- dokończyła swoją opowieść Eleanor, a my wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, patrząc na rumieniącego się bruneta.
- To nie moja wina, że ktoś położył tam to pudełko.- bronił się.
- Lou... to byłeś ty.- dodała El, powodując u nas tym samym jeszcze głośniejszy napad śmiechu.
- Śmiejcie się, śmiejcie... Zobaczymy, jak wy coś zrobicie, będę to wam wypominał do końca życia.- powiedział pod nosem, zakładając ręce na piersi i robiąc minę, naburmuszonego dziecka, któremu ktoś zabrał zabawkę.
- Czyli święta udane?- do naszych uszu dobiegł dźwięk głosu Niall'a. Wszyscy ucichliśmy i zwróciliśmy swój wzrok w stronę z której pochodził. W framudze drzwi, prowadzących do salonu, stali uśmiechnięci od ucha do ucha Niall i Melisa. 
- No co się tak patrzycie, jakbyście ducha zobaczyli, może jakieś cześć czy coś...- zaśmiała się Mel, a my jak na komendę poderwaliśmy się ze swoich miejsc i zaczęliśmy ich ściskać.
- Takie powitanie, to ja rozumiem, ale teraz wybaczcie, chcielibyśmy się trochę odświeżyć.
- No to lećcie, ale wracać mi tu szybko, bo my czekamy na sprawozdanie.- powiedziała Pezz, wpychając ich na schody. Po tym jak nasza dwójka zniknęła na piętrze, my wróciliśmy na swoje miejsca w salonie.
Co prawda, Mel i Niall, szybko pojawili się na dole, ale dziewczyny i tak w międzyczasie chciały po nich iść z dziesięć razy.
- No to opowiadajcie.- uśmiechnęła się Danielle, poprawiając się na swoim miejscu obok mnie.
- Ale co?- zdziwili się.
- No jak wam minęły święta.
- Świetnie.- uśmiechnęła się Mel.
- Dobra, od niej niewiele wyciągniemy. Niall?- Louis znacząco popatrzył się na blondyna, który siedział oparty o kanapę, obejmując ramieniem Melisę.
- Jeny co mam wam powiedzieć? Wszyscy ją pokochali. Dziewczyny ją uwielbiają i są w nią wpatrzone jak w obrazek, chłopcy chyba właśnie przeszli swoje pierwsze zauroczenie, Denise złapała z nią wspólny język, Greg uwielbia się z nią droczyć, od razu spodobała mojemu tacie i wujkom, kiedy oglądała z nami mecz i wiedziała co to spalony, a mama, babcia, Cher i Delia już nam planują ślub. Nawet nie macie pojęcia, ile razy przez te święta usłyszałem, że Melisa byłaby idealną synową.- zaśmiał się, kiedy szatynka lekko się zarumieniła, spuszczając wzrok na swoje palce.- Po za tym, to święta były przyjemne, a jedzenie pyszne. Jak poszliśmy do baru, spotkać się z moimi starymi przyjaciółmi, to nie rozmawialiśmy, prawie cały wieczór, bo została porwana przez dziewczyny, ale gdybym jej nie pilnował, to daję głowę, że któryś z moich kumpli przeleciałby ją w kiblu. Właściwie, to mało czasu ze sobą spędzaliśmy…- dodał po chwili zastanowienia.
- Dlaczego?- zapytałem.
- Bo co chwilę ktoś mi ją zabierał. Zwłaszcza Denise i Jess. O boże, jak się żegnaliśmy, to aż płakały, w sensie Mel i Jess.
- Czego chcesz, zżyłam się z nią, to naprawdę fajna dziewczyna.
- Za niedługo się z nią zobaczysz.
- Jak to?- zdziwiła się Melisa.
- No po pierwsze, to będziemy mieli koncerty w Irlandii i ona będzie na jednym z nich, a po drugie, to polecimy zobaczyć maluszka, kiedy Denise urodzi, no a później jeszcze chrzciny.
- Widzę, że jesteś już w rodzinie.- zaśmiał się Zayn, a my razem z nim.
- Parę razy to już słyszałam.
- A! Zapomniałbym, zdążyła sobie jeszcze nagrabić u Stanley’a i jeszcze ja przez nią oberwałem.
- Co zrobiła?
- Przeszkodziła w wypełnianiu ojcowskich obowiązków, jak to on powiedział.
- Po prostu broniłam tego biednego chłopaka, Jess naprawdę na nim zależy, a Stanley jeszcze by go wystraszył.
- A za co ty oberwałeś?- zaciekawiła się El.
- Za przyznanie jej racji. Wiecie, urządził mi wykład na temat męskiej solidarności i w ogóle.
-  Widzisz Mel, a ty chciałaś spędzać święta sama w Londynie.
- Dzięki Bogu mam takiego cudownego przyjaciela, który mi na to nie pozwolił. Tych świąt na pewno nie zapomnę.
- Cóż… Ja też, nie zawsze mam okazję wylądować tyłkiem w misce pełnej ziemniaczanego piure.- powiedział Lou, wywołując u nas napad śmiechu. 

" Oczami Melisy "

Ostatnie dwa dni zleciały szybko, głównie na przygotowywaniu imprezy sylwestrowej. Wiecie, przygotowywanie domu, zamawianie kateringu, ogarnianie muzyki, wybieranie stroju, itp... Właściwie to o to ostatnie, ja akurat martwić się nie musiałam, a to dlatego, że moja ukochana siostrzyczka od razu mi oświadczyła, że nie przyjmuje ode mnie żadnych protestów i wręczyła mi duże, granatowe pudełko.
Po zdjęciu wieka, moim oczom ukazała się piękna czarna sukienka, sięgająca jakieś 20cm przed kolano. Była bez rękawów, u góry wykończona zwykłą siateczką, gorset natomiast obszyty w całości był cekinami, a dół sukienki wykonany był z tiulu. W pierwszej chwili, raczej nie widziałam się w takim wydaniu, ale kiedy już ją na siebie założyłam i zobaczyłam w lustrze, nie miałam żadnych wątpliwości co do gustu Charlie. W połączeniu z moimi prostymi czarnymi koturnami, dawała idealne połączenie. Wręcz perfekcyjnie uwydatniała moje długie, opalone nogi i podkreślała wcięcie w tali. Trzeba przyznać, że dzięki Charls miałam sporo wolnego czasu, który jednak nie spożytkowałam na spaniu czy też relaksowaniu się, a na sporządzaniu fryzur i makijażu dla dziewczyn i siebie samej. Paznokcie wszystkie miałyśmy zrobione wcześniej, tak więc w Sylwestra poszło gładko, a zwłaszcza dlatego, że pokusiłam się na prostotę, fale, proste włosy, ewentualnie jakiś koczek, czy kucyk, a co do makijażu, to ograniczyłam się do lekkiego fluidu, błyszczyka i mocno podkreślonych oczu. Standardowo siebie zostawiłam na sam koniec, ale musiałam tylko pofalować włosy i poprawić makijaż, więc nie zajęło mi to dużo czasu. Dziewczyny wyglądały pięknie w kreacjach wybranych przez moją siostrę i mogę z całym przekonaniem powiedzieć, że na pewno będą dzisiejszej nocy w centrum uwagi, a głównie uwagi swoich partnerów.
Kiedy skończyłam się przygotowywać, wyszłam ze swojego pokoju i schodami zeszłam na dół, gdzie impreza trwała już w najlepsze. Ludzi było sporo, większości nawet nie znałam, ale wiem, że byli to znajomi chłopaków. W celu odnalezienia moich przyjaciół, a przynajmniej jednego z nich, ruszyłam do baru, zgadując, iż zastanę tam Zayn'a albo Harry'ego. I nie myliłam się, oboje okupowali bar. Jednak postanowiłam im nie przeszkadzać w uzupełnianiu promili, gdyż niedaleko nich zauważyłam Pezz i Charlie rozmawiające razem z dziewczynami z Little Mix. Szybko znalazłam się przy przyjaciółkach .
- Wow Mel, wyglądasz ślicznie.- pochwaliła mnie Jesy.
- A dziękuję, wy też wyglądacie pięknie.- zaśmiałam się.- A waszej dwójce radziłabym przystopować swoich mężczyzn, bo jak tak dalej pójdzie, to nie doczekają się Nowego Roku.- zwróciłam się do Chalie i Perrie, wskazując przy tym na bar.
- Liczę na to, że się w końcu opamiętają.- westchnęła  Pezz.
- Żebyś się nie przeliczyła.
- Witam piękne panie!- odwróciłam się za siebie, kiedy do moich uszu dobiegł dźwięk głosu Niall'a.- Wszystkie wyglądacie przepięknie.
- Dobra Horan, gadaj czego chcesz?- Charlie wywróciła oczami.
- A czy ja zawsze muszę czegoś chcieć? Może tak po prostu was skomplementowałem, bez żadnych ukrytych haczyków.- oburzył się.
- Niall...
- Dobra.- ugiął się w końcu pod naszym przenikliwym wzrokiem.- Porywam Mel!- krzyknął, po czym szybko złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą w głąb salonu, przepełnionego ludźmi. Zdążyłam usłyszeć tylko śmiech moich przyjaciółek.
- Gdzie ty mnie ciągniesz?!- starałam się przekrzyczeć głośną muzykę.
- Zaraz zobaczysz.
Kiedy w końcu udało nam się przedrzeć przez tłum gości, znaleźliśmy się na piętrze, ale nie na długo. Niall złapał tylko w biegu mój czarny płaszcz i swoją kurtkę, żeby następnie wbiec na poddasze. Chłopak zatrzymał się przed dużym oknem, które było jednocześnie wyjściem na dach, odwrócił się do mnie, rozkładając mój płaszcz, do którego się wsunęłam. Kiedy oboje byliśmy już ubrani, blondyn otworzył okno i przepuszczając mnie pierwszą, wszedł na dach domu. Przed nami rozciągał się przepiękny widok na Londyn. Nawet nie wiedziałam, że mamy taki widok, w końcu z mojego okna, choć wychodzi ono na tę samą stronę, to widzę tylko drzewa i płot.
- Dobra, już wiem, gdzie mnie ciągnąłeś, ale nie wiem po co.- odwróciłam się do Niall'a, który stał za mną.
- Z dwóch powodów.- wyszczerzył się.
- No więc słucham.
- Po pierwsze...- przed moimi oczyma pojawiło się małe pudełeczko jasnego koloru, nie jestem w stanie określić jakiego, bo jedyne światło jakie mam, to to pochodzące od księżyca. Wzięłam pakunek w swoje ręce i ściągnęłam z niego wieko. Srebrny charms do bransoletki, w postaci napisu- " 2013 ". Od razu doczepiłam go w wolne miejsce i z uśmiechem na twarzy popatrzyłam się na chłopaka.- A po drugie...- przyciągnął mnie do siebie, sprawnie chwytając mnie w biodrach, po czym złączył nasze usta w delikatnym pocałunku, który w momencie przerodził się w coś przepełnionego już tylko pożądaniem. Zawiesiłam ręce na szyi blondyna, pogłębiając pocałunek jeszcze bardziej. Moment był idealny, ale jak to się mówi " wszystko co dobre, szybko się kończy". Musieliśmy się od siebie oderwać, kiedy telefon Niall'a zadzwonił po raz drugi. Chłopak wyjął go z kieszeni i odebrał połączenie.
- Tak Liam? Nie ważne. Już idziemy.- zakończył połączenie, szybko cmoknął mnie jeszcze raz w usta i wpuścił z powrotem do domu. Na górze pozbyliśmy się swojego wierzchniego nakrycia, żeby po chwili znaleźć się przy całej paczce naszych przyjaciół.
- Stęskniliście się czy jak?- zaśmiał się Niall, kiedy podeszliśmy do nich.
- Niall.- do moich uszu dobiegł nieznany mi wcześniej głos. Razem z blondynem, który obejmował mnie swoim ramieniem, odwróciliśmy głowy w prawo. Moim oczom ukazała się blondynka średniego wzrostu, całkiem ładna.
- Czego tu chcesz Molly?- warknął chłopak.
- Porozmawiać, o nas.
- Nie ma żadnych nas.- ton Niall'a nie należał w tym momencie do najprzyjemniejszych. Prawdę mówiąc nie dziwię mu się. Horan opowiadał mi raz o tej całej Molly. Poznali się po Xfactorze i byli razem przez jakiś czas, ale Niall nie mógł mieć wtedy dziewczyny, więc nie mogli się ujawnić, na co ona bardzo nalegała, jak się później okazało, chciała się przy nim tylko wybić i nic więcej, a zbyt duża ilość alkoholu pomogła się jej przyznać. Niall jest bardzo wrażliwy i mogę sobie wyobrazić co wtedy czuł. Ale mówił też, że w miarę upływu czasu stwierdził, że nie czuł się przy niej wyjątkowo i nie była nikim ważnym, po prostu trochę zabolało go to co zrobiła. Mogę się założyć, że teraz jej intencje ani trochę się nie zmienił.
- Cześć!- podeszłam do blondynki i wystawiłam w jej kierunku prawą dłoń.- Jestem Melisa, dziewczyna Niall'a. Dziewczyna przyglądała się mi chwilę, zresztą podobnie jak moi przyjaciele, którzy cały czas byli przy nas obecni. Widząc, że blondynka nie zamierza uścisnąć mojej dłoni, cofnęłam ją.
- Nie wierzę ci. Niall nie poleciałby na taką dziwkę.- spojrzała na mnie z pogardą. W tym momencie do akcji wkroczył Horan, który objął mnie w tali, stając przy moim boku.
- Nie waż się jej tak nazywać i najlepiej wyjdź z tego domu, bo nie masz czego tu szukać.
- Daj spokój Ni, możemy spróbować jeszcze raz.- jej ton w momencie złagodniał.
- Nie, nie możemy. Ja mam już dziewczynę i jestem z nią bardzo szczęśliwy.
- Nie wierzę.- była nieugięta, ale spokojnie mam coś co cię przekona kochaniutka. Obróciłam się w stronę Niall'a i przyciągnęłam do siebie, z zamachem wpijając się w jego wargi. Blondyn pogłębił pocałunek.
- Taki dowód ci wystarczy?- uśmiechnęłam się do blondynki, kiedy oderwałam się od ust blondyna. Patrzyłam się na nią z triumfalnym wyrazem twarzy i widziałam, że aż się w niej gotuje. Stała chwilę w miejscu, zaciskając ręce w pięści, po czym wydała z siebie niby krzyk złości, odwróciła się na mięcie i wyszła z domu, trzaskając przy tym dość mocno drzwiami.
- No i to by było na tyle.- zaśmiałam się, odwracając w stronę przyjaciół.
- Po takim przedstawieniu, to prędko jej nie ujrzysz Niall.
- Mam nadzieję, że już nigdy jej nie ujrzę Lou.- blondyn wyraźnie zaakcentował słono "nigdy", co spowodowało u nas śmiech.
- Jesteście niemożliwy!- Danielle wyrzuciła ręce do góry.- Przez was dziewczyna prawie nie wybuchła.
- Należało się jej. A teraz wybaczcie, ale jeżeli to był jedyny powód, dla którego nas tu ściągnęliście, to ja zamierzam się udać teraz do baru.-powiedziałam, odchodząc do prowizorycznego baru po jakiegoś mocnego drinka.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Za 10 minut wybije równa dwunasta, dlatego wszyscy powoli gromadzą się w ogrodzie, żeby móc podziwiać fajerwerki. W tłumie ludzi mogłam w końcu odnaleźć Niall'a, który po tym jak chwilę ze sobą tańczyliśmy, gdzieś mi umknął. Po jego minie mogłam spokojnie stwierdzić, że też nie mógł nikogo znaleźć, ale kiedy jego wzrok w końcu spoczął na mojej sylwetce, na jego twarzy pojawił się uśmiech. W momencie znaleźliśmy się obok siebie.
- Też nie możesz nikogo znaleźć?
- Aham.
- Chodź ich znajdziemy.- chłopak ujął moją dłoń w swoją i pociągnął w głąb tłumu, który zgromadził się przed domem. Obeszliśmy ogród chyba w wzdłuż i w szerz i nigdzie ich nie było. Dopiero kiedy jakiś chłopak schylił się, żeby zawiązać buta, zobaczyłam całą zgraję, stojącą w altance. Tym razem to ja pociągnęłam Niall'a za sobą. Szybko znaleźliśmy się w altanie, gdzie była już reszta One direction, wraz z ich dziewczynami, 1D Band, 5SOS, Ed Sheeran i Olly Murs, których zdążyłam poznać już wcześniej oraz Gemma, siostra Harry'ego.
- Gdzie wyście byli?!
- Szukaliśmy was?
- I znaleźliście w samą porę, za minutę północ.
Stanęliśmy wszyscy przy barierkach altanki, żeby mieć dobry widok na niebo. Po odliczaniu, głośnych okrzykach ludzi i odgłosach wybuchających fajerwerków, zaczęły się noworoczne życzenia. Odwróciłam się do Niall'a, który stał za mną i szeroko do niego uśmiechnęłam.
- Żeby ten rok był jeszcze bardziej cudowny niż był poprzedni.- zarzuciłam ręce na jego szyję.
- I żebyśmy spędzili go razem z ludźmi których kochamy.- dokończył Niall, złożył pocałunek na moim policzku, po czym mocno się we mnie wtulił, chowając głowę w moje włosy. Po Niall'u przyszła kolej na resztę mojej ukochanej rodzinki. Dokładnie, rodzinki. Ci ludzie stali się mi bardzo bliscy i mogę z śmiałością powiedzieć, że traktuje ich jak rodzinę i czuję się przy nich jak w rodzinie, dużej i szczęśliwej rodzinie.
                                                            ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W Nowy Rok, wieczorem, w naszym domu na życzenie Zayn'a i Perrie zjawili się oprócz nas chłopaki z 5SOS i Bandu oraz dziewczyny z Little Mix. Po kolacji, wszyscy znaleźliśmy się w salonie, ponieważ nasze zakochańce chciały nam coś ogłosić.
- Jesteś w ciąży?!- po chwili ciszy wydarł się Louis.
- Nie i na razie nie planuję.- powiedziała rozbawiona blondynka.
- W takim razie po co nas tu zwołaliście? Bo jak rozumiem jest jakiś powód.
- Jest. Wyznaczyliśmy datę ślubu.- oświadczył Zayn.
- No w końcu.
- To kiedy?
- Za trzy tygodnie.
- Wyrobicie się? To trochę mało czasu.
- Spokojnie, większość rzeczy jest już załatwiona. Zostały tylko trzy.
- To znaczy?
- Zaproszenia, suknia i garnitur i świadkowie.
- Oczywiście wszyscy jesteście zaproszeni, a oficjalne zaproszenia będą później.- zaznaczył szybko Malik.
- I to jest jedyny powód?
- Nie do końca.
- Wiecie, że oboje mieliśmy problemy z wybraniem świadków. Prawda?- wszyscy przytaknęliśmy na słowa blondynki.- No więc w końcu się zdecydowałam. Mam nadzieję, że żadna z was nie będzie miała do mnie o to żalu. Mel?
- Tak?
- Zostaniesz moją druhną?
- Jasne kocie!- szybko podniosłam się z mojego miejsca i przytuliłam do blondynki.- Gratulacje, tak w ogóle.
- Nie gniewacie się?- Pezz zwróciła się do reszty dziewczyn, które wszystkie były uśmiechnięte.
- Jasne, że nie Perrie.
- Dokładnie. I tak będziemy tam z wami.
- No to skoro Pezz wybrała, to jak się domyślacie, wybór dla mnie był już oczywisty.- zaśmiał się Zayn, a wszyscy skierowali swój wzrok na Niall'a, natomiast mój wzrok powędrował za ich śladem.
- No ej! Wiecie, że my nie jesteśmy w zestawie, co nie?- oburzył się.
- Dla nas tak.- skwitowała Eleanor, no co wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Bardzo śmieszne, naprawdę...
- To co stary, będziesz moim drużbą?
- A mam inny wybór?
- Nie.
- Więc będę.- Niall poszedł za moim śladem i wstając ze swojego miejsca pogratulował młodej parze.
- Niallerku, mam nadzieję, że nie masz planów na najbliższą środę.- odezwała się Pezz.
- Nie, a dlaczego?
- W takim razie już masz. Idziesz z nami wybierać sukienki.
- Ale po co ja wam do tego?
- Przyda nam się męskie oko, a jako, że jesteś świadkiem to padło na ciebie. 
- Czy mogę jeszcze zrezygnować ze stanowiska drużby?- zajęczał, na co my wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Środa nadeszła bardzo szybko, a było to spowodowane ciągłymi przygotowaniami do ślubu. Wiecie, co chwila coś się znalazło, co trzeba było jeszcze zamówić, wysłać, itp. Z samego rana, wyruszyłam razem z Perrie, Charlie, Danielle, Eleanor, Jesy, Leigh-Anne, Jade, no i oczywiście Niall'em, na podbój sklepów z sukienkami. Pierwszy był oczywistym wyborem, ponieważ chodziło o suknię ślubną dla Edwards. W czasie kiedy my wszyscy staliśmy pod przebieralnią, Pezz przymierzała każdą sukienkę o kolei, ponieważ nie miała wybranego konkretnego fasonu, a my byłyśmy mocno wymagające. Ta za długa, ta za krótka, a ta za prosta, ta zbyt przekombinowana... Spędziliśmy w tym sklepie już prawie godzinę i dalej nie znaleźliśmy odpowiedniej sukni dla blondynki.
- Ta jest ostatnia!- oświadczyła dziewczyna, która obecnie znajdowała się za zasłoną, wykonaną z błękitnego materiału.
- Dobrze. Wychodź już.
- Sekundę!
Po chwili, zasłona się rozsunęła, a naszym oczom ukazała się Perrie. W pomieszczeniu nastała cisza. Wszyscy już wiedzieliśmy, że w końcu znaleźliśmy odpowiednią suknię. Śnieżnobiała, delikatna.
- I jak?
- Wyglądasz jak księżniczka.
- Zayn zwariuje, kiedy cię zobaczy.- zaśmiał się Niall.- Wyglądasz prześlicznie.
- Dzięki. Ale na pewno?
- Zdecydowanie. Bierzemy tą!- zwróciłam się do sprzedawczyni.
- Musimy jeszcze dopasować jakiś welon i bolerko.-dodała Eleanor.
- Myślę, że koronkowe będzie odpowiednie, a co do welonu to najprostszy jaki pani ma, tylko taki z tiarą.- odezwała się Charlie, a jako, że jest stylistką, to wszystkie jej ufałyśmy pod tym względem. Ekspedientka, wykonała prośbę sztynki, dzięki czemu po chwili mogłyśmy zobaczyć Perrie w całej okazałości, razem z butami, które wybrałyśmy już wcześniej. Danielle miała rację, Edwards wygląda jak księżniczka. Po uregulowaniu rachunku i podaniu adresu, na który dostarczona ma być kreacja panny młodej, wyszliśmy z butiku, wyraźnie zadowoleni z siebie. Na kolejny rzut, szły przypadkowe sklepy, gdzie szukałyśmy sukienek dla siebie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Mam dość! byłyśmy już chyba w 30 sklepach i każda z was znalazła coś dla siebie, a ja chociaż zmierzyłam ze sto sukienek, dalej nic nie mam. I ta też jest zła, nie podoba mi się ten kolor.- wróciłam do przymierzalni i szybko pozbyłam się z siebie, obcisłego materiału w kolorze czerwieni. Byłam zdenerwowana i zdesperowana. Dziewczyny cały czas mnie pocieszały, że jeszcze coś znajdę, natomiast Niall już dawno zajął się graniem na telefonie i odciął się od świata zewnętrznego. Z resztą, nie dziwię mu się...
- Niech pani spróbuje tą.- zza kurtyny wyłoniła się dłoń ekspedientki, trzymająca wieszak, na którym zawieszony był błękitny materiał.
Chwyciłam sukienkę w swoje ręce i szybko ją na siebie założyłam. Wyszłam zza zasłony i stanęłam na podeście, otoczonym z jednej strony lustrami. Przyglądałam się swojemu odbiciu. Delikatny materiał, swobodnie spływał po moim ciele u dołu i opinał u góry, uwydatniając moją talię i biust. Wyglądałam pięknie, ale...
- Nie jestem do końca przekonana.- powiedziałam, odwracając się do dziewczyn.
- Żartujesz?!
- Wyglądasz pięknie.
- Sama nie wiem...
- Ale czego? Przecież wyglądasz świetnie.
- Dalej nie jestem przekonana. Może jednak czegoś jeszcze poszukam.
- O nie!
- Jaka ty jesteś uparta siostrzyczko.
- Cóż, ja wiem co ją przekona.- powiedziała Eleanor z błyskiem w oku.- Niall!- krzyknęła, a dziewczyny jak na zawołanie rozsunęły się, ukazując siedzącego na kanapie blondyna, który przeglądał swój telefon.
Chłopak był tak pochłonięty tym co robił, że nawet nie usłyszał zawołania Calder.
Jade, która stała najbliżej, uderzyła go lekko w ramie, co spowodowało, że podniósł na nią wzrok, a kiedy dziewczyna wskazała mu głową w moją stronę, jego oczy spoczęły na mojej sylwetce. Zlustrował mnie w ciszy od góry do dołu z błyskiem w oku. Nie byłam do końca pewna co oznacza jego milczenie, podczas przyglądania się mi, co było nieznośne.
- No powiedzże coś w końcu.- odezwała się Perrie.
- Wow.- wypuścił ze świstem powietrze.
- To się wysiliłeś.- zaśmiała się Jesy razem z resztą dziewczyn. Nawet ekspedientka była rozbawiona tą sytuacją.
- Czyli ją kupujesz?- zapytała mnie Dani.
- Nie/Tak.- głos mój i Niall'a przecięły się ze sobą.
- Co? Nie nie kupuję jej, nie jestem jeszcze przekonana.
- Tak, kupujesz ją.- powiedział stanowczo.
- Niall.- spojrzałam na niego groźnie, ale on nic sobie z tego nie zrobił.
- Mel. Albo ty ją kupisz, albo ja, ale to nie zmieni faktu, że ubierzesz tą sukienkę na ślub. Ty decydujesz.
- Ugh! Jesteś nie możliwy.-wyrzuciłam ręce w powietrze, po czym wróciłam za kurtynę, żeby przebrać się z powrotem w moje ubrania.- Niech ją pani zapakuje.- zwróciłam się do sprzedawczyni, podając jej  błękitny materiał.
- Wspaniale! Proszę za mną do kasy.
Posłusznie poszliśmy za kobietą do lady, na której zaczęła pakować moją sukienkę.
- To co? Ja czy ty?- zapytał Niall, który opierał się o ladę obok mnie.
- Nie denerwuj mnie.- wycedziłam przez zęby, podając kobiecie moją kartę kredytową.
- Aww. Jesteś taka słodka jak się złościsz. Marszczysz wtedy tak zabawnie noc.
- Mam cię dość.- powiedziałam, po zabraniu swoich zakupów, udając się do wyjścia.
- Wiem, że mnie kochasz.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Nie.
- Tak. Ugh...
- Ha!
- Oni tak zawsze?- zapytała Leigh Perrie, wsiadając do samochodu.
- Zazwyczaj.
- Czasami się jeszcze przytulają.- zaśmiała się El.
- Aww. Oni są tacy słodcy.- zapiszczała Jade.
- I wszystko słyszą.

"Oczami Zayn'a"

Poderwałem się na równe nogi, kiedy do moich uszu dobiegł dźwięk... No właśnie, czego dźwięk? Zbiegłem szybko na dół razem z Perrie, a zaraz za nami reszta. Stanęliśmy w wejściu do salonu jak zamurowani.
- Co tu się do cholery stało?!- krzyknął Liam. Na środku salonu stała Melisa i Niall, telewizor leżał na podłodze, cały zniszczony, a na kanapie leżała piłka do nogi.
- Graliśmy?- dziewczyna wzruszyła ramionami, robiąc niewinną minę.
- W domu?
- Na zewnątrz jest śnieg.
Patrzyłem na nich jak na idiotów, a moje ręce zaciskały się powoli w pięści. Chociaż próbowałem się uspokoić, to moje starania i tak poszły na marne, kiedy zerknąłem na zegar wiszący na ścianie.
- Czy wyście oszaleli?! Jest 9 rano! Ludzie próbują spać! Odkąd wróciliście z Irlandii, było dobrze! Wczoraj już mnie obudziliście, ale wziąłem to za jednorazowy wypadek! Drugi raz to już za dużo! Od dzisiaj śpicie w jednym łóżku, żebym mógł się wysypiać i dotąd do póki tu mieszkam, tak już zostanie! I macie kupić dzisiaj telewizor, bo leci ważny mecz i ja chcę go obejrzeć! Rozumiemy się?!- krzyczałem. Oni tylko pokiwali głowami na znak zgody.- Świetnie! Wracam do łóżka!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cóż... Rozdział jest do dupy.
Myślę, że to najgorszy rozdział, jaki do tej pory napisałam.
Przepraszam za to, że jest taki beznadziejny, ale mam porządnego doła, gdyż dwa tygodnie temu zmarł mój najukochańszy na świecie dziadek i nie mogłam się po tym zebrać, a po za tym to koniec roku i wszystkie załatwienia w związku z wakacjami, itp. Kolejnym powodem przez który nie było tak długo rozdziału jest to, że zepsułam laptopa i nie miałam go przez ponad miesiąc, a nienawidzę pisać na telefonie czy tablecie, a w szczególności na komputerze  mojego brata.
Mam nadzieję, że mi wybaczycie i jeszcze raz przepraszam.
Do następnego :*

15 komentarzy:

  1. rozdział jest zajebisty mi się strasznie podoba i mam nadzieje że rozdział pojawi się szybko
    Gabrysia :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku rozdział BOSKI <3. Jak tylko zobaczyłam że go dodałaś zaczełam krzyczeć jak idiotka aż bracia wpadli zapytać co się dzieje. Ty też masz swoje życie każdy to powinien zrozumieć :* Mam nadzieję że następny rozdział będzie szybciej. A ty Piszesz po prostu ... GENIALNIE !!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaa super kocham kocham kocham. Aaaaa zajebisty!!!Czekam na nexta <3

    Ps. Zapraszam do mnie <3<3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, kocham to opowiadanie mam nadzieję że next pojawi się jak najszypciej :) Czekam z niecierpliwością !!! Kate x

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział. Kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
  6. NO DUPA -.-
    Mego koma nima ;(
    No to piszę drugiego xD
    ...
    Po pierwsze bardzo Ci współczuję co do dziadka ;(
    Naprawdę mi przykro
    A po drugie to oczywiście...
    Rozdział mógłby być lepszy, ale ja Cię i tak podziwiam, że potrafiłaś go napisać ;)
    Jest on bardzo dobry...
    Może nie genialny jak reszta ale to zrozumiałe ;)
    Oczekuję niecierpliwie na kolejny, ne ważne jak długo
    Poczekam ;)
    A!
    I nie pisz nasilę bo to czasami obniża jakośc pracy ;)
    Poczekaj aż będziesz gotowa ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno masz rację, ale ja już tak mam, że nie lubię niedokończonych spraw i czułam, że byłam wam winna ten rozdział. Jestem świadoma tego, że jest to chyba najgorszy rozdział jaki do tej pory napisałam, ale taka już jestem. Dzięki za zrozumienie, postaram się poprawić :*

      Usuń
  7. Rozdział świetny ! ♥
    Uwielbiam Melisę i Nialla ! ♥ Oni są tacy słodcy ! ♥
    Impreza sylwestrowa- wspaniała ! ♥♥♥
    Ślub Perrie i Zayna ! ♥ Awww... Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ! ♥
    Do następnego ! Pozdrawiam xx
    Przykro mi z powodu dziadka :(

    OdpowiedzUsuń
  8. hej chciałam cię poinformować o noym rozdziale na Destiny & Hope - Snieżka

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy pojawi sie kolejny rozdział ? :)
    Ten oczywiście jest wspaniały !!! :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :D
      Kolejny pojawi się, mam nadzieję nie długo, ale mam też drugiego bloga i mam wakacje, więc też nie mam zbyt dużo czasu. Przepraszam ;)

      Usuń
  10. HEJ :D
    Zapraszam ---> http://i-anger-pain-hate-and-one-direction.blogspot.com/2014/07/rozdza-xxvii-i-przeprosiny.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow... Ta. Zarywam noce zeby czytać to CUDO!!!!

    OdpowiedzUsuń