wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 21

" Oczami Melisy "

Otworzyłam powoli oczy i szeroko się uśmiechnęłam, widząc śpiącego Niall'a, a mój uśmiech się powiększył, kiedy przypomniałam sobie o wczorajszej nocy. Najchętniej przeleżałabym cały dzień w objęciach blondyna, ale niestety. Trzeba wstać. Podniosłam się z łóżka uprzednio całując Niall'a w policzek. Zgarnęłam ze sobą czystą bieliznę i piżamę, bo cóż wczoraj nie miałam okazji jej ubrać, a dzisiaj trzeba będzie udawać kaca, więc żeby było wiarygodnie, to nie mogę do nich zejść czysta, uczesana i ubrana.
Szybko wskoczyłam w przygotowane rzeczy i umyłam zęby, bo ja po prostu nie umiem chodzić z nieumytymi zębami, to obrzydliwe! Kiedy wróciłam do pokoju wzięłam się za pozbieranie porozrzucanych ciuchów, cóż wolałabym żeby któreś z naszych przyjaciół, któremu zachce się budzić Horana, nie nadepnęło na mój stanik, czy też jego bokserki. Po ogarnięciu pokoju, zeszłam na dół i weszłam do kuchni z obolałą miną przyklejoną do twarzy. Zabawę czas zacząć.
- Ooo! Jeden śpioch już się obudził.- zaśmiał się głośno Lou, a w jego ślady poszła cała reszta, bo jak się okazało, teraz już tylko Niall śpi. Skrzywiłam się i zatkałam uszy rękoma.
- Cicho pacanie. Ja tu cierpię.- wyszeptałam i zgromiłam go wzrokiem, na co pozostali tylko zaśmiali się pod nosem. Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej całą butelkę wody i usiadłam z nią na blacie.-Chryste. Głowa mi pęka.- wyszeptałam ponownie.
- No nie ma co, wczoraj nieźle zabalowaliście.- powiedział Liam.
- A wy nie?- zapytałam z rozśmieszeniem wyczuwalnym w głosie.
- Też, ale nie tak bardzo ja ty i Niall.- zaśmiał się Zayn.
- Wody.- powiedział blondyn wchodząc do kuchni, po czym wyrwał mi butelkę wody, którą już do połowy opróżniłam.
- Niall...to jest moje.- westchnęłam, chcąc zabrać mu moją własność, ale na marne, po chwili już nic w niej nie zostało.
- Poprawka, to było twoje.- zaśmiał się cicho blondyn, na co ja zgromiłam go wzrokiem. Wyjęłam z lodówki kolejną butelkę wody i usiadłam na wolnym miejscu. Z produktów, które leżały na stole zrobiłam sobie kanapkę i wzięłam się za jej jedzenie, kiedy Horan wyrwał mi ją z ręki i siadając obok mnie, sam zaczął ją jeść, a reszta zaczęła się śmiać.
 - Niall...dlaczego mi wszystko dzisiaj zabierasz.- westchnęłam, robiąc smutną minę.
- Dobra, już się nie gniewaj, masz.- chciał mi oddać moją własność.
- Nie, już ją ugryzłeś, to teraz ją sobie zjedz.
- Wczoraj jego ślina ci jakoś nie przeszkadzała.- powiedział cicho Harry, odwracając głowę z w przeciwną stronę.
- Co masz na myśli?- zapytałam, po czym nabrałam do ust łyka wody.
- Jego ślina ci nie przeszkadzała jak się wczoraj całowaliście.- zaśmiał się Lou, na co ja wyplułam to co miałam w ustach.
- Co?- krzyknęłam równocześnie z Niall'em.
- Melisa nie pluj i zamknij buzie bo ci mucha wleci.- powiedział Liam, na co reszta się zaśmiała.
- Tak, tak. Louis mógłbyś powtórzyć to co przed chwilą powiedziałeś?- zwróciłam się do chłopaka, zbywając tym samym szatyna.
- Powiedziałem: " Jego ślina ci nie przeszkadzała jak się wczoraj całowaliście.".
- Niemożliwe. Ja nie pamiętam czegoś takiego.
- Ja też nie. Na pewno mścicie się za to, że was wczoraj rano nabraliśmy.- odezwał się Niall.
- Mówimy prawdę.- oburzył się Zayn.
- Nie ma takiej opcji, zapamiętałabym to.
- Sorry, ale tak było.- odezwała się Danielle.
- Mówicie prawdę.- stwierdziłam przejeżdżając po nich wzrokiem.- nie pamiętam nic od momentu kiedy Pezz i Zayn poszli tańczyć.
- Ja pamiętam jeszcze tylko tyle, że poszedłem po kolejnego drinka i później tańczyłem z jakąś blondynką.- powiedział Niall.
- Później widzieliśmy z Danielle, jak Mel tańczy z jakimś gościem.- odezwał się Liam.
- Tak, a jak już wszyscy byliśmy przy stoliku, a wy dość długo nie wracaliście, to akurat wtedy Zayn was zauważył jak razem tańczyliście i to bardzo blisko siebie.- kontynuowała Charlie.
- Kurde, oni się o siebie wręcz ocierali.- wyrwała się Perrie, na co ja z Niall'em wytrzeszczyliśmy oczy.
- Tak.- kontynuowała dalej Danielle.- I w pewnym momencie się pocałowaliście. Wtedy stwierdziliśmy, że już wam wystarczy na dziś i wypadło na Louis'a żeby was zgarnąć.
- Jak do was podszedł to zaczął coś do was krzyczeć i wymachiwał rękoma jak wariat, ale wy nie zwracaliście na niego uwagi i dalej się całowaliście.- zaśmiał się Zayn.
- Więc my wyszliśmy z klubu, bo inaczej to któreś z nas by musiało was rozdzielać, bo Lou nie dawał sobie rady i pojechaliśmy do domu, tam na was zaczekaliśmy. A właściwie Louis to jak udało ci się ich od siebie odkleić?- zapytała El.
- Niech to zostanie moją tajemnicą.- powiedział tajemniczo szatyn, po czym się zaśmiał.
- Tak czy siak, jak już dotarliście do domu, to wy- i tu Liam pokazał na mnie i na blondyna.- śmiejąc się i trzymając za ręce poszliście na górę do sypialni. A reszty nie wiemy, bo poszliśmy spać.
- Czy wyście oszaleli?!- krzyknęłam.
- My?- zapytała zdezorientowana Danielle.
- Tak. Byliśmy pijani, mogliśmy się ze sobą przespać.
- Iii?- dopytywał się Hazz.
- A jakby zaszła w ciążę?- wtrącił się Niall.
- To zostałbyś ojcem.- zaśmiał się Lou.
- To nie jest śmieszne kretynie.- muszę przyznać, że Niall'owi nieźle wychodzi udawanie wściekłości.- Jesteście naszymi przyjaciółmi. Powinniście nas powstrzymać przed robieniem takich głupot.
- Widzicie!- krzyknęła Pezz.- My chciałyśmy was powstrzymać, ale chłopaki zaczęli wygadywać jakieś głupoty, że to wasze życie i robicie z nim co chcecie, więc odpuściłyśmy.
- Na przyszłość.- zaczęłam.- To idioci, nie słuchajcie ich. A tak odbiegając od tematu to o której wyjeżdżamy?
- Około 17. Na razie możemy jeszcze chwilę nacieszyć się jeziorem i czystym powietrzem.- odpowiedziała mi Danielle.
- Super, to ja się idę ogarnąć.- uśmiechnęłam się, wstając ze swojego miejsca.
- Ale że co?- zatrzymał mnie Zayn.- Czyli że nie będzie pomiędzy wami żadnego napięcia i dziwnych spojrzeń, zawstydzenia? Nic? Kompletnie nic?
- A dlaczego miało by być?- zdziwił się Niall, z resztą tak samo jak ja.
- Przecież się pocałowaliście!- krzyknął Lou.
- Iiii? Po pierwsze żadne z nas tego nie pamięta, a po drugie to już raz się całowaliśmy. Nie pamiętasz Lou? Na twoje życzenie. - wtrąciłam się.
- Dokładnie.- poparł mnie Horan.- A co wolelibyście, żebyśmy się unikali i tym podobne?
- No nie.- odpowiedzieli chórem.
- A no właśnie. Więc nie róbcie problemu tam gdzie go nie ma.- powiedziałam i wyszłam z kuchni. W pokoju z torby wyjęłam czarne krótkie spodenki, różowy top sięgający do pępka i strój kąpielowy, po czym ruszyłam do łazienki pod prysznic. Dokładnie wymyłam ciało i je wysuszyłam, a następnie nałożyłam na nie malinowy balsam. Włosy wysuszyłam i związałam w wysokiego kucyka, na rzęsy nałożyłam jeszcze wodoodporny tusz i wróciłam do pokoju, gdzie na nogi wsunęłam moje czarne baletki, wzięłam ręcznik i okulary i zeszłam na dół, gdzie zastałam całą resztę. Wszyscy razem poszliśmy nad jezioro, gdzie spędziliśmy kilka godzin, a później wróciliśmy do domku, gdzie Charlie i Danielle wzięły się za robienie obiadu, a my ogarnęłyśmy trochę dom. Po obiedzie wszyscy poszli się pakować i nieco po 17 wyruszyliśmy z posesji.
- Ta akcja rano była genialna.- zaśmiał się Niall.
- Zdecydowanie. Wiesz ostatnio na serio zastanawiam się czy nie wybrać się na jakiś kasting do serialu telewizyjnego czy filmu.
- No dobrzy z nas aktorzy, to trzeba przyznać.
- Będę tęsknić za tym miejscem.- westchnęłam po chwili ciszy.
- Mówiłem, to miejsce jest magiczne. Kiedyś chciałbym zamieszkać w takim domku w lesie, ale nie koniecznie tak oddalonym od Londynu, bo dzieci muszą chodzić do szkoły.
- Chciałbyś mieć dzieci?
- Jasne. Może nie koniecznie teraz, ale kiedyś tak.
- A co byś zrobił, jeżeli byśmy wpadli. No wiesz pęknięta prezerwatywa, albo jej brak.
- To nic by nie zmieniało, kochałbym to dziecko tak samo jakby urodziłoby się później. Takie rzeczy się zdarzają, ale to nie wina dziecka. Ono nie jest niczemu winne, więc czemu miałoby płacić za błędy rodziców. A jeżeli byśmy wpadli, to na pewno nie zostawiłbym się z tym samej.- powiedział i chwycił mnie za rękę.
- To urocze. Fajnie wiedzieć, że miałbym twoje wsparcie jakby co. Teraz coraz częściej zdarzają się sytuacje typu: niezobowiązujący sex, nieplanowana ciąża i faceta nie ma.
- Cóż, ja nie należę do tej grupy mężczyzn. Trzeba brać odpowiedzialność za to co się zrobi.
- Trochę dziwny znaleźliśmy sobie temat do rozmowy, nie uważasz?- zaśmiałam się.
- Tak troszeczkę.- również się zaśmiał.
- To jak, jesteś podekscytowany na trasę?
- Jak nigdy, to jest spełnienie moich marzeń, a najlepsze w tym wszystkim jest to, że spełniam je z moimi najlepszymi przyjaciółmi. Nie mogę się doczekać jutra, a muszę się jeszcze spakować.
- A widzisz. Trzeba się było spakować przed wyjazdem nad jezioro, jak ja.
- Jesteś już spakowana?- Niall zabawnie wytrzeszczył oczy, co spowodowało u mnie wybuch śmiechu.
- Tak, przewidziałam że nie będzie mi się chciało robić tego dzisiaj, więc zrobiłam to jak miałam wolną chwilę.
- Zawsze możesz mi pomóc.- uśmiechnął się słodko w moją stronę.
- Móc, mogę, ale pytanie czy mi się będzie chciało.- zaśmiałam się.
- Za całusa?
- Może, może. Zobaczymy jak dojedziemy.
Nasza rozmowa się skończyła i zapadła cisza, którą wypełniały jedynie dźwięki z radia i nasze oddechy. Oparłam głowę o szybę i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

" Oczami Niall'a "

Do domu dojechaliśmy pierwsi, bo chłopaki pojechali odwieść jeszcze Danielle, Perrie i Eleanor. Było nieco po 20, a Mel już spała od dobrej godziny. Szkoda mi było ją obudzić, więc wysiadłem z auta i otworzyłem dom, po czym wyjąłem Mel z samochodu i na rękach zaniosłem do domu i położyłem ją do jej łóżka,
przykryłem ją kołdrą i pocałowałem w czoło. Wychodząc z pomieszczenia, w rogu zauważyłem dwie duże walizki. Haha, rzeczywiście się spakowała.  Wróciłem do auta i wyjąłem z niego torby. Po chwili, kiedy siedziałem w salonie i brzdąkałem sobie bliżej nieokreśloną melodię, do domu wrócili też chłopacy i Charlie.
Uciszyłem ich, żeby nie obudzili Melisy.
- Mel zasnęła.
- To fajnie, ale i tak trzeba ją obudzić, żeby się spakowała.- powiedział Liam.
- Widzę, że nie tylko ja jestem taki głupi.- zaśmiałem się.- Melisa spakowała się przed wyjazdem nad jezioro.- wytłumaczyłem, widząc ich pytające miny.
- W takim razie spoko. A ty spakowany jesteś?
- Nie.
- To rusz tyłek i idź się spakuj.
- Dobra, już dobra.
Będąc już w swoim pokoju, wyjąłem walizkę i zacząłem pakować spodnie, spodenki, koszuli, bluzki, bluzy i bieliznę, a do drugiej mniejszej parę full-cap'ów i kilka par butów. Popatrzyłem na telefon i jak się okazało pakowanie się zajęło mi prawie 2h, a mój żołądek zaczął dawać o sobie znać. Ustawiłem walizki przy wyjściu, a sam zszedłem na dół do kuchni. Zrobiłem sobie kanapkę i nalałem soku do szklanki. Poszedłem do salonu i usiadłem na kanapie, gdzie był już Zayn i Louis. Oglądali jakiś film, który nieźle mnie wciągnął i zanim się obejrzałem było już grubo po północy, więc rozeszliśmy się do swoich pokoi. Rozebrałem się do samych bokserek i poszedłem umyć jeszcze tylko zęby i przemyć twarz, po czym rzuciłem się po prostu na łóżko i zasnąłem. Ten dzień mnie nieco wykończył, a jutro o 11 mamy być już na lotnisku.

" Oczami Melisy "

Otworzyłam powoli oczy z zamiarem zobaczenia drogi z jadącego wciąż auta, ale przeżyłam nie mały szok, kiedy zobaczyłam sufit w moim pokoju. Musiałam zasnąć, a Niall mnie przeniósł, ale jak to możliwe, że spałam tak długo. Właśnie, która jest godzina? Chwyciłam za mój telefon, który leżał na szafeczce przy łóżku, 8.11. No ale co się dziwić skoro zasnęłam jeszcze przed 20. Tak czy siak jestem wyspana, a to dobrze. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do szafy, gdzie zostały już tylko pozostałości po mojej garderobie. Wyjęłam czystą bieliznę, koszulkę ombree, jeansy i czarny kardigan z ozdobnymi epoletami, z osobnej szafy wyjęłam jeszcze czarne buty z platformą i na obcasie i ruszyłam do łazienki. Rozebrałam się z wczorajszych ciuchów, które wrzuciłam do kosza na pranie i weszłam pod prysznic. Pozwoliłam ciepłym strumieniom wody obmywać moje ciało, kiedy ja pogrążyłam się w swoich myślach. Za 14 dni Niall ma urodziny, a ja nadal nie mam pomysłu co dać mu w prezencie. To jest zbyt trudne, nie chcę, żeby to było coś oklepanego, ale jednoczenie nazbyt wymyślnego. Chyba będę to musiała obgadać z resztą, bo sama raczej nic nie wymyślę. Zakończyłam moje przemyślenia i dokładnie wymyłam ciało i włosy. Wyszłam spod prysznica i dokładnie wysuszyłam ciało, na które nałożyłam standardowo malinowy balsam. Włosy wysuszyłam i upięłam w luźnego koka, na twarz nałożyłam fluid, na górnej powiece zrobiłam czarną kreskę, a rzęsy pomalowałam tuszem, na usta nałożyłam brzoskwiniowy balsam i wróciłam do pokoju, gdzie założyłam wybrane wcześniej buty i trochę biżuterii. Ostatnią rzeczą jaką zrobiłam przed zejściem na dół było spakowanie mojej czarnej dużej torebki, włożyłam do niej słuchawki, telefon i ładowarkę do niego, książkę, błyszczyk, okulary przeciwsłoneczne i butelkę wody. Ostatni raz sprawdziłam, czy w jednej z moich dwóch walizek jest laptop i ładowarka do niego i dopakowałam jeszcze moją kosmetyczkę, którą miałam ze sobą nad jeziorem. Torbę przewiesiłam przez ramię, a walizki wzięłam do rąk i wyniosłam na korytarz, postawiłam je obok moich drzwi, bo ochroniarze, którzy mają nas zawieść na lotnisko wezmą nasze walizki, a my mamy je tylko wystawić na korytarz, co swoją drogą jest świetne, bo sama nie dała bym sobie rady z tymi ciężarami. Zeszłam na dół, do kuchni, gdzie siedział już Liam, Harry i Charlie.
- Cześć.- uśmiechnęłam się do nich, odkładając moją torebkę na blat.
- No cześć śpiochu.- zaśmiał się Liam.
- Śmiej się, śmiej. Ale ja przynajmniej jestem wyspana i pełna energii.
- To dobrze, bo już jutro pierwszy koncert. Czeka nas sporo roboty. A właściwie, to wystawiłaś na korytarz swoje walizki?
- Tak tatusiu.- zaśmiałam się i nalałam sobie kawy do kubka, wzięłam sobie croissanta na talerzyk, po czym usiadłam przy stole.- O kurcze! Nie pożegnałam się z dziewczynami.
- Spokojnie.- zaśmiał się Harry.- Za jakieś 20 minut powinny tu być, a poza tym jadą z nami na lotnisko, więc tam się z nimi pożegnasz.
- To świetnie.
W między czasie na dół zeszła reszta, a po chwili dołączyły też do nas Dani, El i Pezz.
- Jak ja wytrzymam bez was ponad 3 miesiące.- zajęczałam, na co dziewczyny się zaśmiały.
- Damy radę.- uśmiechnęła się Danielle.
- Dokładnie, jest przecież internet i telefon.- poparła ją El.
- Zobaczycie, te 3 miesiące miną jak z bicza strzelił i się zobaczymy, a poza tym to kto wie? Może odwiedzimy was w międzyczasie.
- Macie rację, po prostu  dramatyzuję za bardzo.
- Czasami ci się zdarza.- powiedział pod nosem Louis, za co dostał ode mnie porządne uderzenie w bark, a reszta przyglądała się tej sytuacji z widocznym rozbawieniem, bo chłopak zrobił po tym minę zbitego pieska, co na prawdę wyglądało komicznie. Posiedzieliśmy sobie jeszcze wszyscy razem w salonie, do czasu, aż nie przyjechali po nas ochroniarze. Wsiedliśmy do aut i ruszyliśmy na lotnisko. Droga minęła nam dość szybko, ale na lotnisku nie było już tak kolorowo. Tłumy fanek, z każdej strony.To było przytłaczające. Wysiadając z auta w którym jechałam z Niall'em, Zayn'em i Perrie, chwyciłam blondyna za rękę. Zrobiłam to z dwóch podstawowych powodów, pierwszy- żeby się nie zgubić; i drugi- bo jego dotyk dawał mi poczucie bezpieczeństwa. Niall mocno mnie trzymał i ciągnął mnie za sobą, tam gdzie prowadził nas ochroniarz, który taranował nam drogę. Po dłuższej chwili dotarliśmy wszyscy w bezpieczne miejsce, które było wydzielone specjalnie dla nas, dopiero wtedy puściłam dłoń blondyna, żeby nie było głupich pytań i dogadywania, a nawet w najgorszym wypadku artykułu w gazecie, to jest po prostu męczące i wolę tego unikać. Przeszliśmy całą odprawę dość sprawnie, więc zostało nam trochę czasu na pożegnanie z dziewczynami, które nie obeszło się bez łez.
- Będę tęsknić kocie.- powiedziałam przez łzy, kiedy żegnałam się z Pezz, z którą tak naprawdę najbardziej się zżyłam.
- Ja też, ale za niedługo się zobaczymy.- uśmiechnęła się przez łzy.- Opiekuj się Zayn'em, pilnuj go.
- Obiecuję.- powiedziałam, uśmiechając się, po czym wylądowałyśmy w swoich objęciach. Ostatnie chwile, ostatnie pożegnania i koniec. Kobieta z obsługi otworzyła duże drzwi, które prowadziły do długiego  korytarza, którym mieliśmy się dostać na pokład samolotu. Wszyscy zaczęliśmy pojedynczo wchodzić do pomieszczenia, kiedy przyszła kolej na mnie, to w ostatniej chwili, odwróciłam się i ostatni raz pomachałam do nich, posyłając im przy tym najszczerszy uśmiech na jaki tylko było mnie stać. Byłam tak zatopiona w swoich myślach, że nawet nie zauważyłam, a już siedziałam wygodnie na jednym z foteli w samolocie, który unosił się nad Londynem. Kurde, gdzie mi umknęło to kilkanaście minut? W ogóle, czy to jest właściwie normalne, że człowiek wyłącza się na tak długi czas? Hahaha. Kogo ja oszukuję? Przecież to jestem ja, a ze mną wszystko jest możliwe. Zerknęłam jeszcze raz przez okno po mojej prawej stronie, na piękną panoramę Londynu, która była nieco przysłonięta chmurami, ale to tylko dodawało niesamowitego uroku temu obrazkowi. Mogłabym przyglądać się temu wieczność, ale ktoś zaczął mnie wołać, więc odwróciłam głowę w stronę, z której pochodził dźwięk. Wszyscy siedzieli blisko siebie i w tym momencie wszyscy patrzyli w moją stronę pytająco. Zauważyłam że jest z nami jeszcze czterech chłopaków i dwie dziewczyny, którzy nie wiem jak się tu dostali, bo ja ich nie zauważyłam wcześniej. Dziewczyny kojarzyłam, były stylistkami 1D, tak samo jak Charlie, ale chłopaków nie znałam.
- Coś się stało?- zapytałam.
- To chyba my powinniśmy cię o to spytać.- powiedział Liam.
- Dlaczego?- zdziwiłam się.
- Wiesz, mamy dwa powody.- powiedział Zayn.
- A można wiedzieć jakie?- no dajcie spokój, nie mogliby powiedzieć od razu tylko musimy się bawić w jakieś dopytywanie...
- Pierwszy jest taki, że jesteś nie obecna od jakiś 20 minut, a po drugie, jak spytaliśmy cię czy Niall jest dobry w łóżku, to to potwierdziłaś?- wytłumaczył Harry.
- Że co zrobiłam?!- krzyknęłam ze zdziwienia. Jak to możliwe, że ja tego nie pamiętam.
- Potwierdziłaś, że Niall jest dobry w łóżku.- powtórzył powoli jeden z tych chłopaków, których nie znałam, tak jakby tłumaczył coś pięciolatce.
- To nie moja wina, że się wyłączyłam. Nie wiedziałam co robię, i co mówię.- zaczęłam się bronić.
- Tak, tak.- zaśmiał się Liam, właściwie to wszyscy śmiali się pod nosami.- My wiemy swoje.
- Ale...- powiedziałam zrezygnowana, gdyż nie umiałam wymyślić nic sensownego, co mogłabym odpowiedzieć.- Co wiecie?
- No, że ze sobą spaliście.
- Bo spaliśmy. Przez was.- wskazałam na Hazze i moją siostrę.- Bo musieliście być w jednym pokoju. Ale my nie uprawialiśmy sexu.
- No ja tam nie wiem, skoro schlaliście się tak, że się całowaliście nie zważając na nic, to kto wie co się działo jak zostaliście sami w pokoju z jednym łóżkiem.
- No tak, wypominaj nam, że się raz pocałowaliśmy.
- Poprawka marchewko. Dwa razy.- zaśmiał się Louis.
- Pierwszy był na twoje życzenie.
- Ale...
- Ugh... Wiesz co?- przerwałam wypowiedź szatyna.- Mam cię dość. A na ciebie.- wskazałam na blondyna, który spojrzał na mnie lekko zszokowany.- jestem zła.
- A co ja zrobiłem?- oburzył się.
- Zamiast pomóc mi się bronić, to śmiałeś się pod nosem.- powiedziałam i odwróciłam się z powrotem. Z mojej torebki wyciągnęłam telefon i słuchawki, które już po chwili były w moich uszach i sączyła się z nich powoli, lekka ballada rockowa.

" Oczami Niall'a "

Siedziałem na swoim miejscu z lekko uchylonymi ze zdziwienia ustami i przyglądałem się miejscu, gdzie jeszcze chwilę temu widziałem Melise. Otrząsnąłem się i rozglądnąłem po twarzach moich towarzyszy, wyraźnie byli rozbawieni tą sytuacją. Potrząsnąłem głową z niedowierzaniem, po czym podniosłem się ze swojego miejsca.
- A ty się gdzie wybierasz?- zatrzymał mnie Paul.
- Przeprosić ją.- powiedziałem jakby to było oczywiste, właściwie dla mnie to było oczywiste.- Ja nie chcę wylądować w jakimś lesie i to w dodatku pewnie z Louis'em i wracać na piechotę do domu. O nie.- powiedziałem ruszyłem dalej.- Jak zawsze Oni coś zrobią, ale to zawsze wina Niall'a. Ugh...- powiedziałem niby do siebie, ale tak żeby wszyscy to słyszeli, wyrzucając przy tym ręce do góry, na co oni się zaśmiali. Zająłem miejsce obok Melisy, która patrzyła się przed siebie, a w uszach miała słuchawki.
- Mel.- powiedziałem, ale nie zareagowała, więc powtórzyłem próbę zwrócenia na siebie jej uwagi. Niestety, ona też zakończyła się fiaskiem. Chociaż widziałem, że przez jej twarz przeszedł cień uśmiechu.No ale trudno, trzeba udać się do cięższych środków. Nachyliłem się w jej stronę i złożyłem delikatny pocałunek na jej odkrytym ramieniu. Przez jej ciało przeszła fala dreszczy, co zauważyłem. W momencie, na jej twarzy pojawił się szeroki już uśmiech, który posłała w moją stronę, a który ja odwzajemniłem. Dobrze, że te siedzenia są odwrócone, bo to musiałoby dziwnie wyglądać z ich perspektywy, zważając na to, że w ich oczach, my jesteśmy tylko przyjaciółmi, pomimo tego że często nam dogadują. Wyjąłem jedną słuchawkę z jej ucha i włożyłem w moje, po czym ułożyłem głowę na jej ramieniu, a dłoń ująłem w moją rękę i gładziłem jej wierzchnią część kciukiem. Siedzieliśmy w ciszy, dość długo, nawet sam nie wiem ile, ponieważ odpłynąłem. Cóż, lot miał trwać 3 godziny, a jeszcze nie minęła nawet jedna, więc nie zaszkodzi się przespać.

" Oczami Zayn'a "

- Co on tak długo tam robi?- zapytał Josh, kiedy Niall nie wracał do nas od dobrej pół godziny.
- Niall.- zawołał Liam, ale blondyn się nie odezwał.- Melisa.- dziewczyna też nie odpowiadała.
- Dobra idę sprawdzić. - powiedziałem, podnosząc się ze swojego miejsca obok Dan'a. Ruszyłem przejściem, środkiem samolotu i podszedłem do siedzeń, na których siedziała ta dwójka. Spojrzałem w ich stronę. Oboje spali. Melisa w pewien sposób leżała na blondynie, a on ją obejmował, w dodatku oboje mieli po jednej słuchawce w uchu. Nie powiem, trochę dziwny obrazek jak na przyjaciół, ale strasznie słodki. Chryste, mówię jak dziewczyna. Zaśmiałem się pod nosem i wyciągnąłem mój telefon. Zrobiłem im parę zdjęć, bo Pezz kazała mi "dokumentować" każdą słodką chwilę pomiędzy tą dwójką. Sam nie wiem po co to wszystko, ale z tego co wiem, to Louis i Liam też mają taki rozkaz od swoich dziewczyn. Haha, jak to brzmi?! Wróciłem na swoje poprzednie miejsce.
- I co? - zaciekawił się Liam.
- Trochę się im przysnęło.- zaśmiałem się pokazując wszystkim jedno ze zdjęć, które zrobiłem przed chwilą.
- Awww.- rozczuliły się dziewczyny.
- To oni są parą?- zapytał Jon.
- Nie.- odpowiedział Louis.
- Są tylko przyjaciółmi, ale widzisz jak ta ich przyjaźń wygląda.- dopowiedział Harry.
- No trochę jak para.- odezwał się Sandy.
- A to dopiero początek.- zaśmiałem się.
Zaczęliśmy rozmowę na inne tematy, ale ostatnią godzinę lotu spędziliśmy już jedni słuchając muzyki, inni przysypiając,a jeszcze inni rozmawiając, tylko w mniejszym już gronie. Ja należałem do tej pierwszej grupy ludzi i rozmyślałem o mojej narzeczonej. Nie widzieliśmy się parę godzin, a ja już okropnie tęsknię za Perrie. Strasznie ją kocham i nie cierpię się z nią rozstawać. No, ale trasa to trasa, a poza tym Pezz też ma swój zespół i nagrywanie płyty, a ja kocham to co robię i naszych fanów, to dzięki nim możemy z chłopakami spełniać marzenia. Moje przemyślenia przerwał głos stewardessy, oznajmujący iż podchodzimy do lądowania i musimy zapiąć pasy.

" Oczami Melisy "

Obudziłam się wtulona w Niall'a. Podniosłam głowę, żeby móc spojrzeć na Irlandczyka. Moje oczy napotkały jego cudowne, lazurowe tęczówki, które mi się przyglądały. Uśmiechnęłam się szeroko do chłopaka, a on to odwzajemnił.
- Lubię się budzić i od razu zobaczyć twoje oczy.- powiedziałam cicho, na co on się zaśmiał pod nosem i pocałował mnie w policzek.
- Za chwilę podchodzimy do lądowania. Proszę o zapięcie pasów.- usłyszeliśmy głos stewardessy. Wyjęłam z ucha słuchawkę, a Niall zrobił to samo ze swoją, zawinęłam je uprzednio wyłączając muzykę i odłączając je od telefonu. Ześlizgnęłam się z kolan blondyna prosto na fotel obok i zapięłam pas, a słuchawki i telefon schowałam do mojej torby, która leżała obok siedzenia.  Czekaliśmy spokojnie w ciszy, nagle poczułam lekki ucisk w żołądku, który po chwili ustąpił, a z głośników wydobył się ponownie głos stewardessy.
- Jesteśmy w Berlinie. Dziękujemy za lot i życzymy miłego pobytu.
Wszyscy wzięliśmy zwoje rzeczy i powoli udaliśmy się do wyjścia z maszyny. Wszystko wyglądało mniej więcej tak samo jak na lotnisku w Londynie, do budynku dostaliśmy się tunelem, z którego wyszliśmy do pustego pomieszczenia, a z niego zaś, otoczeni z wszystkich stron ochroniarzami, wyszliśmy na główny hol. Kiedy tylko drzwi się otworzyły, usłyszeliśmy niesamowity pisk. My jako ekipa wychodziliśmy pierwsi, a chłopaki chwilę za nami. Dostaliśmy się do aut po krótkim, jak na takie coś czasie. Dopiero kiedy samochód ruszył mogłam się na spokojnie rozejrzeć po pojeździe. Jechaliśmy w szóstkę, ja i Charlie oraz czwórka chłopaków z samolotu, których imion nie znam.Jeden z nich siedział obok Charlie, a reszta naprzeciwko nas.
Od lewej - Sandy, Josh, Jon i Dan
- Cześć.- pomachał mi jeden z chłopaków z naprzeciwka, przerywając tym samym ciszę panującą w aucie. Miał brązowe, krótkie włosy i wąskie oczy i usta, co chyba było jego cechą charakterystyczną, ponad to miał jasną karnację, był mniej-więcej tak samo blady jak Niall i podobnego wzrostu jak on.- Jestem Josh i jestem perkusistą chłopaków. A to jest Sandy- basista, Jon- klawiszowiec i Dan- gitarzysta. A ty jesteś...
- Jestem Melisa i jestem fryzjerką. Przepraszam, że się wcześniej nie poznaliśmy, ale byłam nieco przybita, a później Louis mnie wkurzył.- uśmiechnęłam się do nich przepraszająco.
- Spoko. Czasami się zdarza.- uśmiechnął się Jon, o ile dobrze zapamiętałam, ale raczej tak, gdyż on jest z nich wszystkich najstarszy, bynajmniej tak mi się wydaje, no bo popatrzcie na przykład na Niall'a i Harry'ego. To Hazz jest młodszy, ale i tak większość uważa, że jest na odwrót. Ta czwórka jest całkiem fajna i nie dziwię się, że to band One direction, są tak samo walnięci jak oni, mogę to stwierdzić, a znam ich dopiero parę godzin, a z imion to właściwie parę minut. Przez resztę drogi do hotelu rozmawialiśmy i śmialiśmy się z różnych głupot. Oczywiście pod budynkiem było pełno fanek i gdy tylko wysiedliśmy z auta  usłyszeliśmy ogromny  pisk, chyba nawet większy niż na lotnisku. Ochroniarze wprowadzili nas do hotelu i odwieźli na ostatnie piętro, gdzie czekał już na nas jakiś chłopak, który przedstawił się jako Denis i wskazał nam nasze pokoje Chłopaki byli przydzieleni po dwóch do jednego pokoju, Charlie była w pokoju z Harry'm, na ich specjalne życzenie - tylko żeby z tego dzieci nie było - natomiast ja jestem w pokoju sama i w sumie dobrze, bo nie będę musiała się ograniczać. Denis powiedział nam, że mamy czas żeby się odświeżyć i ewentualnie coś zjeść, a o 17.30 mamy się wszyscy stawić na dole w sali konferencyjnej na jakieś spotkanie organizacyjne, czy coś w tym stylu. Mamy na to w sumie prawie 3 godziny. Świetnie. Weszłam do mojego pokoju hotelowego i rozglądnęłam się po nim. Był prosty, ale jednocześnie elegancki, utrzymany w jasnych kolorach. Znajdowały się tu łóżko dwuosobowe, komoda, na której stał wazon z kwiatami, dość duża szafa, a w rogu stał fotel i szklany stolik. Na prawo od wejścia zauważyłam drzwi, otworzyłam je i ukazała mi się średniej wielkości łazienka, również utrzymana w jasnych barwach. Weszłam głębiej do pomieszczenia i odkręciłam wodę w umywalce. Obmyłam ręce i delikatnie obmyłam twarz, uważając przy tym by nazbyt nie uszkodzić mojego makijażu. Wytarłam się i przejrzałam w lustrze. Nie było tak tragicznie, nawet całkiem nieźle. Uśmiechnęłam się ostatni raz do mojego odbicia i wróciłam do pokoju. W tym momencie usłyszałam pukanie do drzwi, więc poszłam je otworzyć. Stał przed nimi dość młody chłopak w bordowym uniformie.
- Dzień dobry. Pani Melisa Hepthon?
- Dzień dobry. Tak, to ja. Coś się stało?
- Nie, mam tylko pani walizki. Proszę.- podał mi moje rzeczy.- Do widzenia.
- Do widzenia.- powiedziałam, zamykając drzwi. Wniosłam moje walizki wgłąb pomieszczenia i położyłam je obok szafy. Otworzyłam Jedną z nich i wyjęłam z niej laptopa, po czym włączyłam go, siadając na łóżku. Posprawdzałam moje konta na portalach społecznościowych, poprzeglądałam trochę różne strony plotkarskie i włączyłam Skypa. Zauważyłam że moja mama jest dostępna, więc do niej zadzwoniłam. Porozmawiałyśmy z godzinkę i rozłączyłyśmy się, bo ona musiała iść do pracy, a ja poczułam głód. Wzięłam moją torbę i wyszłam z pokoju. Zjechałam windą na dół i postanowiłam trochę pozwiedzać, jednocześnie szukając restauracji. Hotel był bardzo elegancki, ale jednocześnie nowoczesny. Po jakiś 20 minutach, w końcu udało mi się odnaleźć cel mojej wyprawy. Usiadłam przy jednym ze stolików, a po chwili dostałam kartę dań. Zamówiłam krem brokułowy z grzankami, faszerowaną paprykę i do tego zieloną herbatę. Czekałam chwilę na moje zamówienie i od razu wzięłam się za jedzenie, byłam tak głodna, że mogłabym zjeść konia z kopytami. W restauracji zeszło mi dość długo i jak się okazało do zebrania zostało mi tylko pół godziny. Uregulowałam rachunek za posiłek i ruszyłam z powrotem do swojego pokoju. Odświeżyłam się nieco i załatwiłam swoje potrzeby. W pokoju zostawiłam mój kardigan, gdyż było mi za ciepło, oraz torebkę, wyjmując z niej tylko telefon. Zabrałam klucz do pokoju i plakietkę na smyczy, bez której nie udałoby mi się wejść na spotkanie i wyszłam z pokoju. W ostatniej chwili wskoczyłam do windy, gdzie zauważyłam Charlie, Katy i Sam, czyli dwie pozostałe stylistki oraz Josh'a i Dan'a.
- Gdzie ty byłaś? Byłam u ciebie w pokoju, ale ty gdzieś się zapodziałaś.- naskoczyła na mnie Charlie.- Martwiłam się.
- Spokojnie siostrzyczko.- zaśmiałam się.- Byłam trochę pozwiedzać i coś zjeść. Jestem duża, nie musisz się martwić.
- Jestem twoją siostrą, będę się martwić.- wystawiła język w moją stronę, zakładając ręce na piersi.
Wysiedliśmy z windy i poszliśmy do sali konferencyjnej. W pomieszczeniu było już kilka osób, zajęliśmy miejsca obok siebie i rozmawialiśmy. Sala powoli się zapełniała, aż w końcu, spóźnieni o 10 minut weszli chłopcy z Paul'em, którzy stanęli na środku, tak żeby każdy mógł ich widzieć. Wszyscy ucichli.
- Witam was kochani.- zaczął manager.- Mam nadzieję że nikt nie ma żadnych zastrzeżeń co do pokoi, a w razie czego, możecie się zgłaszać do Denisa, który z chęcią wam pomoże.- i tu wskazał na chłopaka, który stał w koncie sali.- Zebrałem was tu wszystkich, żeby omówić dokładnie wszystko związane z trasą, gdyż wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Ufam wam i wiem że dacie sobie wszyscy doskonale radę. Ale zanim przejdziemy do konkretów, to chłopcy chcieliby wam powiedzieć.
- Cześć wszystkim.- zaczął Liam.- Chcielibyśmy wam tylko podziękować, bo to również dzięki wam to wszystko się dzieje.
- Dokładnie, to wy to wszystko napędzacie.- dołączył się Zayn. No tak znowu robią to swoje przemówienie, gdzie każdy wypowiada po jednym- dwóch zdaniach i tworzą z tego całość.
- Robicie kawał dobrej roboty.- odezwał się Niall.
- Zdecydowanie, to nie jest tylko nasz sukces, to również wasz sukces.- powiedział Harry.
- Dziękujemy!- krzyknął Louis, a po sali rozszedł się aplauz. Chłopaki zajęli miejsca w pierwszym rzędzie. A na środek wychodzili różni ludzie, którzy coś tam omawiali, prawdę mówiąc mało ich słuchałam, właściwie to słuchałam tylko tego czego potrzebowałam wiedzieć. Z tym wszystkim zeszło nam do 20. Trochę długo, no ale cóż. Wyszliśmy przed salę, jako jedni z ostatnich, gdyż nie chcieliśmy się przepychać.
- To co idziemy coś zjeść?- zapytał Sandy, a cała reszta, tzn. One direction, stylistki i reszta bandu, zgodzili się.
- A ty Mel?- zapytał Zayn.
- Nie, jadłam całkiem niedawno, i nie jestem głodna, za to mega zmęczona. Pójdę do pokoju, ale życzę smacznego.- uśmiechnęłam się odchodząc od nich. Wjechałam na ostatnie piętro, które należało do nas i weszłam do pokoju. Wyjęłam z walizki piżamę i kosmetyczkę i ruszyłam do łazienki. Nalałam do wanny wody i dodałam jagodowego płynu, dzięki czemu powstała piana. Rozebrałam się i weszłam do wanny. Leżałam w niej i relaksowałam się jednocześnie, dość długo, gdyż skóra na moich dłoniach się dość mocno pomarszczyła, a woda robiła się coraz to chłodniejsza. Wymyłam się i opłukałam, po czym wyszłam z wanny, uprzednio odkręcając korek, żeby woda mogła swobodnie spłynąć. Osuszyłam moje ciało ręcznikiem, ubrałam piżamę i wysuszyłam włosy, zmyłam resztki makijażu, który już częściowo spłynął podczas kąpieli, umyłam zęby i wróciłam do pokoju. Położyłam się do łóżka i włączyłam telewizor na jakiejś komedii. Byłam strasznie zmęczona, dużo dzisiaj spałam, prawie 14 godzin, to o wiele za  dużo i teraz daje się to we znaki, a w dodatku ten męczący lot samolotem i spotkanie organizacyjne. Nie wiem kiedy zasnęłam, ale na 100% nie do oglądałam tego filmu do końca.




                                                                         ~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam że tak późno dodaję, ale w zamian rozdział jest dość długi. Nie miałam czasu i w dodatku byłam chora, a jeszcze zostaje nauka. Rozdział według mnie jest marny, ale nic na to nie poradzę :) Postaram się napisać następny rozdział wcześniej, ale nic nie obiecuję. A za wszystkie błędy przepraszam, ale chciałam dodać go jak najszybciej i nie sprawdziłam do po prostu  :D

8 komentarzy:

  1. ROZDZIAŁ.
    JEST.
    BOSKI.
    !
    !
    !
    OMG!
    O.O
    Genialny ♥
    I jaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaki długaśny *_*
    Omomomomom *_*
    Jaram się xD
    SERIO!
    Jest po prostu cudowny!
    Tesh jestem chora
    Właśnie zdycham xD
    LOL
    ;)
    A teraz to ja czekam na nex!
    :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wesz, strasznie lubię te twoje komentarze, są takie miłe :) Zdrowiej szybko :*

      Usuń
  2. Kocham to opowiadanie <3 nie moge sie doczekać nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne opowiadanie:P
    Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hihi.. To opowiadanie uzależnia :D
    I to jest fajne <3
    // @rainbow_loff

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie długie! kocham twoje FanFiction i lecę czytać dalej. one są takie słodkie!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń