sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 16

Niall & Mel

"Oczami Melisy"
"ARRRRRRRRRRR ARRRRRRRRRRR ARRRRRRRRRR"- zadzwonił budzik w telefonie. Zerwałam się, spadając na ziemię, ale nie sama. Razem ze mną na ziemi wylądował Niall, chociaż nie wiem czy mogę powiedzieć, że on wylądował na ziemi, bo tak na prawdę, to wylądował na mnie.
- Dzień dobry.- powiedział swoim idealnie zachrypniętym, porannym głosem blondyn, patrząc mi w oczy.
- Cześć.- uśmiechnęłam się do niego, co on odwzajemnił.- Co my tu tak właściwie robimy?
- Leżymy.- zaśmiał się Niall.
- Ej! Ale ja się poważnie pytam.
- Musieliśmy wczoraj zasnąć przy filmie, a która tak właściwie godzina?- zapytał, wzięłam do ręki telefon i sprawdziłam godzinę.
- 7.48. Wstawaj ze mnie, głodna jestem strasznie.- powiedziałam, chłopak się podniósł, a ja zrobiłam to samo.
- Ja też, ale przykro mi, lodówka świeci pustkami.- powiedział i pogładził się po brzuszku, robiąc przy tym minę zbitego psa, na co ja się zaśmiałam.
- Ale jak to? Przecież wczoraj byliśmy na zakupach.
- No tak, ale dużo nie kupiliśmy, a zjedliśmy wczoraj wszystko.
- To mam pomysł, chodź się szybko ogarnąć i pojedziemy na zakupy, a przy okazji weźmiemy zamówimy gofry na wynos dla wszystkich, w tej uroczej kawiarence, co ostatnio byliśmy. Co ty na to?- przybliżyłam się do blondyna, oplatając go w pasie dłońmi i uśmiechając się zadziornie do niego.
- Dobra, ale jak dostane buziaka. O tutaj.- uśmiechnął się i wskazał na swój policzek, wywróciłam oczami.
- No niech ci będzie.- przybliżyłam moje usta do jago policzka, ale chłopak w ostatniej chwili obrócił głowę i pocałowałam go w usta. Niall szybko odwzajemnił całusa. To było przyjemne uczucie, znowu poczuć jego słodkie, malinowe usta i język, proszący o wejście do moich ust.
- No dobra, to tera mogę się iść ogarniać.- powiedział chłopak, jak tylko się od siebie oderwaliśmy.
- Haha, masz 20 minut i widzimy się na dole.
- Ok.
Oboje udaliśmy się na górę do naszych pokoi. Ja wzięłam szybki prysznic, na ciało naprowadziłam malinowy balsam, włosy lekko pokręciłam i zostawiłam rozpuszczone i nałożyłam delikatny makijaż. Dzisiaj było bardzo ciepło, jak na Londyn, więc wybrałam to. Spryskałam się jeszcze moimi ulubionymi perfumami i zeszłam na dół, gdzie przy drzwiach, oparty o framugę, czekał już na mnie Niall.
- Ślicznie wyglądasz, warto było tyle czekać.- uśmiechnął się do mnie uroczo i pocałował w policzek, co przyprawiło mnie o rumieńce, spuściłam głowę.
- Dziękuję.
- Jesteś słodka jak się rumienisz.- objął mnie ramieniem i ruszyliśmy do drzwi wejściowych.
- Niall, przestań bo się zaraz pod ziemie zapadnę.- szturchnęłam go w ramię, na co on się zaśmiał. Chłopak otworzył mi drzwi do swojego Land Rovera i pomógł mi wsiąść, po czym sam usadowił się na miejscu kierowcy i ruszyliśmy z pod domu.
- To co? Najpierw na zakupy?- zapytałam.
- Tak, jak będziemy wychodzić ze sklepu, to zadzwonię do tej kawiarni i zamówię, wtedy nie będziemy musieli tak długo czekać.- uśmiechnął się, odwracając głowę w moją stronę. Mimowolnie, ja też się uśmiechnęłam.
- Horan! Patrz na drogę.- skarciłam go, na co on zwrócił głowę z powrotem na jezdnię.
- Kiedy ja wolę się patrzeć na ciebie.
- Popatrzysz sobie, kiedy indziej.- zaśmiałam się widząc jego minę.
- Niech ci będzie.
Przez resztę drogi, cały czas śmialiśmy się i gadaliśmy o wszystkim. Niall zaparkował samochód pod supermarketem, po czym oboje wysiedliśmy z niego i udaliśmy się do sklepu.
- Musimy kupić marchewki dla Lou.- powiedział chłopak, kiedy chodziliśmy z wózkiem, pomiędzy regałami.
- To chodź.- pociągnęłam go za sobą.
- Mam pomysł!- krzyknął Horan, kiedy ja nakładałam do woreczka marchewek, zwracając tym na siebie uwagę sporej grupki ludzi, dobrze, że miał okulary na nosie i kaptur na głowie, bo inaczej to mogłoby się skończyć atakiem fanek. Posłałam ludziom przepraszające spojrzenie i chwyciłam chłopaka za rękę, dalej ciągnąc go między regałami.
- To się mogło źle skończyć.- skarciłam go, na co on zrobił minę zbitego psa, no nie mogę.... czemu on tak musi na mnie działać?!- No to co to za pomysł?- zapytałam już z uśmiechem na twarzy.
- Zrobimy dziś ognisko. Wiesz pianki i piwko, ze znajomymi. Co ty na to?
- Super, kiedyś bardzo lubiłam takie wspólne wieczory pod gołym  niebem.- uśmiechnęłam się na te wspomnienia, kiedy byłam mała.
- Super, to ty idź po resztę tych warzyw, a ja zgarnę prowiant na ognisko i spotkamy się przy kasie. Ok?- zaklaskał w dłonie z uśmiechem na twarzy.
- Ok.- również się uśmiechnęłam i rozeszliśmy się w odpowiednie strony.
                                                       ~~~~~~ 15 minut później ~~~~~~
- Niall? Nie uważasz, że to trochę za dużo piwa?- zapytałam, przyglądając się blondaskowi, ładującemu 2 skrzynki piwa do bagażnika.
- Jeszcze nie znasz możliwości Zayna i Harrego.- zaśmiał się.
- Jak tam sobie uważasz.- również się zaśmiałam- A teraz dzwoń po gofry, bo zaraz umrę z głodu.- pogłaskałam się po brzuszku.
- Dobra, dobra. Już dzwonie, tylko mnie nie zjedz.- zaśmiał się i wsiedliśmy do auta. Jak już weszliśmy do kawiarenki, po odbiór zamówienia, podeszliśmy do kasy, gdzie stała, ta sama dziewczyna, która ostatnim razem podrywała Nialla, tym razem było tak samo, znowu się do niego szczerzyła, zakręcała pasmo włosów na palca... Ale to nie ważne, bo Irlandczyk nie zwracał  na nią uwagi, tylko cały czas uśmiechał się do mnie i na mnie patrzył. I tak właśnie powinno być! Odebraliśmy zamówienie i wyszliśmy z kawiarenki.
- Znowu byłaś zazdrosna.- zaśmiał się blondyn, jak już ruszyliśmy do domu.
- Pff... wcale, że nie.
- Oj, byłaś. Widziałem to.
- Nie mogłam być zazdrosna, bo nie zwracałeś na nią uwagi.- uśmiechnęłam się.
- Bo ty jesteś piękniejsza i inteligentniejsza.- uśmiechnął się i odwrócił głowę w moją stronę.
- Nial!! Droga.- zaśmiałam się.
- No już, już.- również się zaśmiał
- Więcej nigdzie z tobą nie jadę. Jeździsz ja 10-latek. A tak w ogóle, to dziękuję.
- To nie prawda. A za co dziękujesz?
- Za to co powiedziałeś. To było słodkie.
- Nie, to była prawda.- nie wytrzymałam, odpięłam pas bezpieczeństwa, po czym przybliżyłam się do blondyna i delikatnie musnęłam jego policzek swoimi ustami. Wróciłam na swoje miejsce i z powrotem się zapięłam. Przez resztę drogi znowu cały czas rozmawialiśmy. Czasami się zastanawiam, skąd my bierzemy tyle tematów do rozmowy. Po 10 minutach już byliśmy w domu. Weszliśmy do kuchni.
- Hej!- powiedzieliśmy równocześnie do siedzących przy stole przyjaciół.
- Cześć!- również odpowiedzieli chórem.
- Gdzie tak długo byliście?- zapytał Harry z wyrzutem w głosie.
- Wcale nie długo.- zaprzeczyłam.- I jak to gdzie, załatwialiśmy wam śniadanko.- uśmiechnęłam się do nich, pokazując dwie siatki, w których były gofry.
- A co to tak właściwie jest?- zapytała Charlie.
- Gofry.- odpowiedział Niall.
- Mam tylko nadzieję, że nic nam tam nie dosypaliście, za tą wczorajszą akcję.- powiedział Liam
- Dajcie spokój, miało być bez zemsty, to jest bez zemsty. Kupiliśmy wam najlepsze gofry, jaki kiedykolwiek jedliście.- uśmiechnęłam się.
- A ty skąd to wiesz?- zapytał Lou.
- Bo je jadłam już raz Louis.- odpowiedziałam mu z ironią w głosie.
- Ale kiedy?
- Jak wy byliście na "wycieczce", to pojechaliśmy na gofry, na śniadanie.- powiedział zrezygnowany Niall, przewracając oczami.- Chcecie śniadanie, czy nie?
- TAK!- krzyknęli razem.
- No to brać sztućce.- powiedziałam i zaczęłam rozdawać pudełka z goframi. Ja z Niallem również siedliśmy do stołu i zabraliśmy się za jedzenie, przy czym bardzo dużo rozmawialiśmy i się śmialiśmy.
- A no właśnie!- wykrzyknął w pewnym momencie Horan.- Robimy dziś ognisko, co wy na to?
- Super, dawno nie robiliśmy takiego wieczoru. Ja się na to piszę.- powiedział Liam.
- Tak, ja też.- zgodziła się Danielle, a reszta jej zawtórowała.
- No to trzeba jechać po piwko i pianki.- zauważył Harry.
- Spoko, już się tym zajęliśmy.- zaśmiał się Niall.
- Czyli zaplanowaliście wszystko, nawet nie pytając nas o zgodę?- oburzył się sztucznie Louis.
- Ej! Ja nic nie planowałam. To Niall wydarł się na pół sklepu, że ma pomysł. Miał fuksa, że nikt się nie zorientował, że to on.- spiorunowałam blondyna spojrzeniem, a ten spuścił głowę, na co reszta buchnęła śmiechem. Po śniadaniu, każda para się gdzieś rozeszła, Liam z Danielle, Zayn z Perrie, Louis z Eleonur i Harry z Charlie wyszli z domu, natomiast ja z Niallem zostałam w domu i siedzieliśmy w salonie przed telewizorem.

" Oczami Harry'ego "

Wyszliśmy z Charlie z domu i udaliśmy się w stronę parku, w ciszy. Z samego rana poprosiłem ją, żeby poszła ze mną do parku, na szczęście się zgodziła. Byliśmy już na paru randkach, o których nikt nie wiedział. Charlie jest śliczna i mądra, a gdy jest w pobliżu, serce wali mi jak oszalałe. Zakochałem się w niej i dziś chcę jej o tym powiedzieć oraz poprosić, o to żebyśmy spróbowali być razem. Boję się jak cholera, ale zależy mi na niej i przy niej czuję się szczęśliwy. Mam tylko nadzieję, że czuje do mnie to samo i mnie nie wyśmieje. Zaprowadziłem Charlie do najbardziej oddalonej części parku, w moje miejsce, gdzie zawszę się ukrywam, jak muszę sobie coś przemyśleć i odetchnąć. Mam pewność, że nikt nas tu nie znajdzie i nie usłyszy. Usiedliśmy na pomalowanej na biało ławce, panowała cisza, którą w końcu zdecydowałem się przerwać.
- Charlie, wiem że możesz mnie wyśmiać, czy coś, ale muszę ci to powiedzieć.- mówiłem nie patrząc jej w oczy.
- Daj spokój Harry, co by to nie było możesz mi powiedzieć i na pewno  cię nie wyśmieję.- powiedziała przysuwając się bliżej mnie. Odważyłem się i odwróciłem głowę w taki sposób, że patrzyłem prosto w jej duże, czekoladowe oczy.
- Chodzi o to, że Bardzo cię lubię.
- Też cię bardzo lubię Hazza.- uśmiechnęła się do mnie.
- Nie Charls. Chodzi mi o to, że byliśmy już na paru randkach i jak dla mnie było genialnie. Ja...ja się w tobie zakochałem.- wydusiłem z siebie, odwracając głowę w inną stronę. Nastała cisza, która chyba nie zwiastowała niczego dobrego. Po chwili, Charlie ujęła moją twarz w swoje ciepłe dłonie i odwróciła ją w swoją stronę, po czym wpiła się w moje usta. Na początku byłem lekko zdezorientowany, ale dość szybko odwzajemniłem pocałunek. To było coś magicznego, czułem jakby zaraz od środka miało mnie rozsadzić stado motyli. Oderwaliśmy się od siebie i siedzieliśmy tak, oparci czołami i patrzyliśmy się sobie w oczy.
- To znaczy, że możemy spróbować być razem?- zapytałem niepewnie, na co ona ponownie wpiła się w moje usta. Siedzieliśmy tam wtuleni w siebie przez jakieś pół godziny.
- Chodźmy gdzieś, najlepiej na kawę, a potem zobaczymy.- zaproponowałem, a Charls się zgodziła. Wyszliśmy z naszej kryjówki i powolnym spacerkiem udaliśmy się do kawiarni na kawę. Boże, teraz już nic mi do szczęścia nie potrzeba.

" Oczami Melisy"
- Chcesz coś?- zapytałam Nialla, podnosząc się z sofy.
- Zależy co proponujesz?- chłopak poruszył zabawnie brwiami i zadziornie się uśmiechnął.
- Niall!- uderzyłam go w ramię.
- Auuu!
- Chodziło mi o coś do picia, albo do jedzenia.- przewróciłam oczami.
- Wiem przecież. Nie musisz mnie bić. Sok chcę.
- Trzeba było.- uśmiechnęłam się i ruszyłam do kuchni. Wyjęłam sok pomarańczowy z lodówki i dwie szklanki z szafki, po czym zaczęłam go nalewać. W pewnym momencie poczułam czyjeś mocne ręce na
moich biodrach i miękkie usta na szyi.
- Niall, daj spokój. Jeszcze ktoś tu wejdzie.-powiedziałam, mimowolnie odchylając głowę do tyłu, ułatwiając mu tym samym dostęp do mojej szyi.
- Spokojnie. Wyszli jakieś pół godziny temu. Szybko nie wrócą, a ja cie potrzebuje.- odwrócił mnie do siepie przodem.
- A do czego mnie potrzebujesz?- zapytałam całując go w usta.
- A do różnych rzeczy.- oddał pocałunek. Z początku to były delikatne całusy, jednak z każdą chwilą stawały się co raz to bardziej namiętne. Niall wziął mnie na ręce, a ja oplotłam nogi wokół jego bioder. Szedł ze mną w stronę schodów, a później po nich, aż do mojego pokoju, ani na chwilę nie przestawał mnie całować. Weszliśmy do pomieszczenia, blondyn zamknął drzwi nogą i ruszył w stronę łóżka, rzucił mnie na nie i usiadł na mnie okrakiem. Chłopak całował mnie po szyi, ja w tym czasie zwinnym ruchem zerwałam z niego koszulkę. Niall przeniósł się na moje usta.
- Jesteś tego pewna? Wiesz, że nie musimy tego robić.- wyszeptał prosto w moje usta, odrywając się ode mnie i patrząc mi prosto w oczy. Wbiłam się w jego usta z taką namiętnością, jakiej bym się po sobie nie spodziewała. Horan zsunął ze mnie mój pudrowy kombinezon, w taki sposób byłam już w samej bieliźnie. Przeniosłam moje pocałunki na jego nagi tors, on w tym czasie rozpiął haftki od mojego stanika i sciągnął go ze mnie, a następnie rzucił tam gdzie wcześniej wylądował mój kombinezon i jego koszulka. Zabrałam się za odpinanie guzika u jego spodni, zsunęłam je z niego i rzuciłam w kąt. Szybko pozbyliśmy się ostatnich części naszej garderoby. Cały czas się całowaliśmy i pieściliśmy. Uwielbiam jego dotyk, za każdym razem przechodzą mnie przyjemne dreszcze. Horan wszedł we mnie powoli. Poruszał się wolno i całował moją szyję. Z każdą chwilą przyśpieszaliśmy tempo. Doszliśmy równocześnie, to było cudowne. Opadliśmy na łóżko, zwróceni do siebie. Byliśmy tak blisko siebie, że stykaliśmy się czołami.
- Jesteś śliczna.- wyszeptał Niall.
- Wcale że nie. Jestem brzydka i gruba.- spuściłam wzrok, ale blondyn szybko ujął moją twarz w swoje dłonie, zmuszając mnie tym samym, do patrzenia w jego cudownie niebieskie tęczówki.
- Nie waż się nigdy więcej mówić, że jesteś brzydka i gruba. Nie jesteś, jesteś idealna.-pocałował mnie w usta.- Rozumiesz?- pokiwałam głową przytakująco.
- Dziękuję, że jesteś.- przytuliłam się do jego torsu, a on ucałował mnie w czubek głowy.
- To ja dziękuję, że jesteś.
Leżeliśmy wtuleni w siebie z dobre pół godziny. Ale że w każdej chwili ktoś mógł wrócić, wstaliśmy, Niall poszedł do swojego pokoju się ogarnąć, a ja pod prysznic. Po piętnastu minutach już suszyłam włosy, a następnie związałam je w wysoką kitkę, zrobiłam delikatny makijaż i ubrałam to, ponieważ na dworze zrobiło się już chłodniej. Zeszłam na dół, gdzie już na kanapie siedział Niall. Uśmiechnęłam się do niego, co on odwzajemnił i usiadłam na nim okrakiem.
- Głodny jesteś?- zapytałam i pocałowałam go w usta.
- Bardzo. A co proponujesz?
- Zróbmy spaghetti.
- Super. To jakbyś czegoś potrzebowała, to daj znać.
- Hahaha. Nie kochanie, ty idziesz robić spaghetti razem ze mną.- wstałam i pociągnęłam go za sobą do kuchni.
- Kiedy ja nie umiem gotować.- jęczał.
- Ja też i co z tego? Najwyżej zniszczymy parę garnków, ewentualnie całą kuchnie.
Zabraliśmy się do gotowania, oczywiście nie obeszło się to bez rzucania makaronem i śmiania co 5 minut. Jednak w końcu udało się nam dokończyć obiad i zabrać się za jedzenie, które szybko zniknęło. Kiedy myliśmy naczynia zadzwonił dzwonek do drzwi, które blondyn poszedł otworzyć, a po chwili wrócił z Lou, która trzymała na rękach Lux.
- Hej.- powiedziałam, wycierając już ręce w ścierkę.
- Hej, słuchajcie. Mam do was prośbę, muszę szybko załatwić coś w centrum i chwilę mi to zajmie, a Tom wróci dopiero za 2h. Moglibyście się zająć Lux. Proszę.- powiedziała na jednym wdechu i popatrzyła na nas proszącym wzrokiem.
- Lou daj spokój, jasne, że zajmiemy się małą. Leć zrobić to co masz zrobić, a my przejdziemy się do parku. Zgoda mała?- powiedział Niall, biorąc od ciotki Lux.
- No Lou leć już, damy sobie radę.- uśmiechnęłam się do ciotki.
- No, to idziemy?- zapytał Niall, kiedy ciotka już wyszła z domu.
- Jasne, tylko wezmę torebkę i możemy lecieć.- poleciałam na górę do pokoju po moją torebkę, po czym wyszliśmy w Lux z domu, Niall niósł ją na rękach, a ja szłam obok. Jak zawsze śmialiśmy się, rozmawialiśmy i wygłupialiśmy, tyle że tym razem była z nami Lux. Ta mała jest genialna, nie widziałam jeszcze dziecka, które robi tak rozwalające miny. Dotarliśmy do parku, gdzie poszliśmy z małą na plac zabaw, na całe szczęście, był on dostosowany do tak małych dzieci jak Lux, która ma 18 miesięcy, później poszliśmy do kawiarni na kawę, a Lux zamówiliśmy mus jabłkowy, którym oczywiście musieliśmy ją karmić, co nie było łatwym zadaniem. Z tym wszystkim zeszło nam ponad 2h, więc postanowiliśmy już wracać, Tom już na pewno jest w domu, a mała jest zmęczona. Zostawiliśmy Lux z Tomem, a sami wróciliśmy do domu, gdzie byli już Liam, Danielle, Zayn, Perrie, a chwilę po nas wrócili Louis i Elenour. Chłopaki siedzieli w salonie i grali na Playstation, a ja z Perrie,El i Dani, siedziałyśmy w kuchni i rozmawiałyśmy.
- Jak myślicie, co jest między Harrym, a Charlie?- zapytała w pewnym momencie Danielle.
- Jest pomiędzy nimi chemia i to widać.- uśmiechnęła się El.- Jak dla mnie, to oni są w sobie porządnie zakochani.
- Tak, Charls zawsze się wkurza, jak dogryzam jej o Hazzie, ale widzę te iskierki w jej oczach. Niall mi mówił, że Harry ma tak samo.- powiedziałam.
- Mówię wam, za niedługo oni będą parą.- uśmiechnęła się Perrie.
- Myślisz, że naszej drobnej Charlie uda się oswoić naszego dzikiego Hazze?- zaśmiała się Dani.
- Ja nie myślę, ja to wiem.- wypięła dumnie pierś blondynka.
- Co wiesz?- do pomieszczenia weszła rozradowana Charlie.
- To, że Dani nie zje więcej żelek od Niall'a.- powiedziałam pierwszą lepszą rzecz, którą mi ślina na język przyniosła, a Charlie chyba mi uwierzyła.
- Nie wątpię.- zaśmiała się, a my razem z nią, wszystkie oprócz Danielle, która udała obrażoną.
- Jeszcze zobaczycie, że go poko...- wypowiedź Dani przerwał Niall.
- Mel, Chodź tu szybko!- szybkim krokiem ruszyłam do salonu, a dziewczyny szły zaraz za mną. Stanęłyśmy za kanapą na której siedzieli chłopcy.
- Popatrz na to.- polecił mi Liam, odpauzowując telewizor.
" Wczoraj wspominaliśmy o rzekomej ciąży Melisy Hepthon z wokalistą najsłynniejszego boysbandu na świecie, Niall'em Horanem. Dziewczyna miała kupować testy ciążowe, w towarzystwie blondyna. Dzisiaj para była widziana, pod jednym z supermarketów w Londynie, gdzie jeden z paparazzi, nakręcił filmik, na którym widać, jak dziewczyna głaszcze się po brzuchu- i tutaj wyświetlił się filmik, na którym widać Niall'a, który zamyka bagażnik i mnie, jak głaszczę się po brzuchu, tyle że ja mu wtedy pokazywałam, że jestem głodna i nic więcej. W momencie na ekranie pojawiły się zdjęcia z dzisiejszego popołudnia z Lux.- Następnie, w godzinach popołudniowych Niall'a i Melisę widziano w parku, później w kawiarni, w towarzystwie osiemnastomiesięcznej Lux, córki jednej z stylistek 1D, a jednocześnie ciotki dziewczyny. Bardzo dobrze się bawili z małą, czyżby para przygotowywała się na rodzicielstwo? Jak na razie, na ten temat nie wypowiedział się nikt z otoczenia pary, ani żaden przedstawiciel Irlandczyka."
W pokoju zapanowała zupełna cisza, którą w końcu przerwał Liam.
- Mel, muszę cię o to spytać, czy ty jesteś w ciąży?- wszyscy popatrzyli na mnie wyczekująco.
- Nie, nie jestem w ciąży.
-Bo wiesz, ta akcja pod marketem...- powiedziała Dani.
- Ja tylko pokazywałam, że jestem głodna.- zaśmiałam się, a reszta mi zawtórowała.
- Dobra, na całe szczęście w piątek wszystko odkręcimy i będzie spokój, bo ja już mam dość tego, że cokolwiek Mel zrobi, zostanie źle odebrane i tego, że nawet nie możemy wyjść gdzieś z Lux, bo od razu "szykujemy się na rodzicielstwo".
Była już prawie 18, więc chłopcy stwierdzili, że pójdą rozpalać ognisko, ja z dziewczynami, zabrałyśmy się za znoszenie jedzenia i picia do ogrodu. Siedzieliśmy na ławeczkach, ustawionych wokół ogniska, oczywiście nasze parki siedziały wtulone w siebie, co normalnie by mnie nie zdziwiło, ale Charlie była przytulona do Harrego, a ten obejmował ją ramieniem. Odchrząknęłam znacząco, zwracając tym samym uwagę wszystkich na siebie.
- Czy my o czymś nie wiemy?- pokazałam na moją siostrę i Loczka. Dziewczyna popatrzyła na zielonookiego, a ten się uśmiechnął.
- Postanowiliśmy spróbować, razem.- powiedział Harry, patrząc już na nas.
-  Wiedziałam!- wykrzyknęłam i podbiegłam do nich ich wyściskać.- Gratulację, Harry masz się nią porządnie opiekować, Charlie jest bardzo delikatna.- pogroziłam lokowatemu palcem przed twarzą, udając groźną minę, która szybko mi zeszła, a zastąpił ją szeroki uśmiech i śmiech, na widok miny Harrego. Wróciłam na swoje miejsce, obok Horana, a w tym czasie naszej nowej parce, gratulowała cała reszta. Dużo się śmialiśmy i rozmawialiśmy, a no i bardzo dużo piliśmy, tyle że promile jeszcze nie dawały o sobie tak znać. Uwielbiam naszą paczkę, z nimi nie da rady się nudzić. Przez ten czas, odkąd jestem w Londynie, moje życie diametralnie się zmieniło, teraz mam cudownych przyjaciół, a nawet więcej, bo Perrie została wręcz moją najlepszą przyjaciółką, a no i jest jeszcze Niall, który sprawił, że na mojej twarzy znowu pojawił się szczery uśmiech i wiem, że zawszę mogę do niego przyjść jak coś mnie dręczy, wiem że mnie wysłucha i postara się pomóc. Moje rozmyślenia przerwał Zayn.
- Niall, leć do domu po gitarę, pośpiewamy sobie, bo co to za ognisko, bez gitary i śpiewów.
Blondyn zerwał się z miejsca i popędził do domu, przez drzwi tarasowe. Po chwili wrócił, ale nie z jedną, a dwoma gitarami.
- Po co ci dwie gitary?- spytał zdziwiony Liam, jednak ten nic nie odpowiedział, wszyscy patrzyliśmy na niego, nie wiedząc co on planuje. Zmierzał w moim kierunku. Chwila, STOP! Horan powiedz,że nie chcesz zrobić tego, co ja myślę, że ty chcesz zrobić. No i stało się, chłopak wyciągnął w moją stronę rękę z gitarą.
- O nie, nie ma mowy.- powiedziałam stanowczo, zakładając ręce pod piersiami.
- Oj tak, dasz radę.- uśmiechnął się.
- Nie Niall, rozumiesz, czy mam ci przeliterować, N-I-E!
- Daj spokój Mel, umiesz grać, więc się tym pochwal.
- Nie umiem grać!
- Umiesz.- nachylił się do mojego ucha.- Proszę, tylko zagraj. Nie każę ci śpiewać, a po za tym, jak nie zagrasz, to pokażę im filmik jak myjesz naczynia, jednocześnie tańcząc do OWOA.-odsunął się ode mnie i popatrzył na mnie z triumfalnym uśmieszkiem na twarzy.
- Ty...ty...Yhgh! Dawaj tą gitarę.- wzięłam instrument do ręki, a blondyn usiadł obok mnie, widziałam że wszyscy na nasz patrzą, no tak oni nie wiedzą że coś tak sobie brzdąkam na gitarze, znaczy Charlie wie że kiedyś grałam na gitarze, ale później z pewnych powodów, przestałam.- To co gramy?
- A co znasz?
- Pomyślmy.... O! Już mam, One think.- Niall się uśmiechnął.
- Powiadasz, że umiesz grać naszą piosenkę? No po tobie to bym się tego nie spodziewał...- zaśmiał się, za co dostał w ramię.-Auu! Dobra, już dobra. 4,5,6...- zaczęliśmy grać piosenkę chłopaków, widziałam oszołomione miny przyjaciół, jednak Liam zaczął śpiewać. Piosenka się skończyła,zapanowała cisza, a ja czułam badawcze spojrzenia przyjaciół.
- No co z wami, przecież to było genialne.- ocknął ich Niall.
- Tak to było niesamowite, dlaczego nie wiedzieliśmy, że umiesz grać na gitarze.-zapytał Liam.
- Bo się tym nie chwalę.
- No powiedzmy, ale pozostaje jeszcze jedno pytanie, skąd Niall wiedział?- zapytał Harry, a ja popatrzyłam na blondyna, który się uśmiechnął.
- Bo ja w przeciwieństwie do was mam uszy i oczy, plus dzieli nas tylko jedna ściana.- zaśmialiśmy się.
- Mel masz talent, powinnaś coś z tym zrobić.- odezwała się El, a oczy wszystkich zwróciły się na mnie.
- Może i mam talent, ale dobrze mi tak jak jest, a gram dla siebie i to mi wystarcza.- odpowiedziałam stanowczo.
- Ale...- zaczęła Dani, ale Horan nie dał jej skończyć.
- Dajcie spokój, próbuje przemówić jej do rozsądku od ponad tygodnia i nic, Mel jest strasznie uparta.- popatrzyłam na niego wzrokiem, który mógłby zabić.\
- Niall, uważaj bo cie jeszcze pożre żywcem.- zaśmiał się Louis.
- Taka prawda, jest okropnie uparta i nie da rady się z nią dojść do porozumienia.- powiedział blondyn, patrząc mi prosto w oczy, chciał mnie sprowokować i udało mu się to.
- Horan, już nie żyjesz!- krzyknęłam i zaczęłam go gonić po całym ogrodzie, a on uciekał piszcząc jak mała dziewczynka, reszta miała z nas niezły ubaw. W końcu chłopak podbiegł do basenu i nie miał już gdzie uciec, więc stanął i odwrócił się w moją stronę, zaczęłam do niego podchodzić.
- Daj spokój Mel, przecież tego nie chcesz. Wybacz i zapomnijmy, proszę.- stałam już bardzo blisko niego, dzieliło nas może 10cm.


- Zapomnij Niall.- popchnęłam go do basenu, chłopak stracił równowagę i już, już...chwycił mnie za rękę, ciągnąć mnie tym samym za sobą. Wynurzyłam się z wody i zaczęłam się nerwowo rozglądać, w poszukiwaniu blondyna, nigdzie go nie było, wszyscy inni siedzieli dalej przy ognisku i się śmiali, patrząc w moją stronę, chciałam już im coś powiedzieć, ale nie było mi to dane, poczułam ucisk na mojej nodze i zdążyłam nabrać tylko powietrza, zanim zanurzyłam się pod wodą, otworzyłam oczy i odwróciłam się. Zobaczyłam Horana, dzieliło nas kilka centymetrów, a chłopak nadal się przybliżał. Zetknął moje usta ze
swoimi. To było takie...magiczne, ale trwało krótko, bo musieliśmy się od siebie oderwać i wynurzyć, bo zabrakło nam tlenu.
- Co wy tak długo tam robiliście?- zapytał rozbawiony Zayn.
- No jak to co pływaliśmy.- zaśmiał się Niall i pociągnął mnie w stronę wyjścia z basenu. Weszliśmy po schodkach i udaliśmy się w stronę domu.
- A wy gdzie?- zapytał Harry, a my przystanęliśmy i popatrzyliśmy się na niego pytająco.
- Wysuszyć się i przebrać?- spytałam sarkastycznie i ruszyliśmy dalej. Weszliśmy po schodach na górę i każde poszło do swojego pokoju. Wysuszyłam się i przebrałam w coś suchego, a później wróciłam do ogrodu, gdzie był już Niall. A reszta... no cóż, powiedzmy że Horan miał rację co do Harry'ego i Zayn'a, byli zalani w trupa i siedzieli na jednej z ławek, przytuleni do siebie, a reszta się z nich napieprzała. Siedzieliśmy przy ognisku do 1 nad ranem, a później transportowaliśmy nasze "pijaczyny" do łóżek, swoją drogą, to współczuję im jutrzejszego kaca... Szybko zasnęłam i to w dodatku z uśmiechem na twarzy, takich dni mogłoby być więcej, no może pomijając tą całą sprawę z wyimaginowaną ciążą...

2 komentarze:

  1. Aww.. Harry & Charlie ♥
    Cudowny rozdział ;*
    // @rainbow_loff

    OdpowiedzUsuń
  2. awww Niall i Mel .. oni muszą być tak razem, razem xdd

    boski *_____*

    OdpowiedzUsuń