wtorek, 12 listopada 2013

Rozdział 14

"Oczami Liama"

Siedzieliśmy w salonie na kanapie, ja, Louis, Harry, Zayn i Charlie. Czekaliśmy, aż w końcu zejdą do nas Mel i Niall. Po śniadaniu oświadczyli nam, że mają do nas sprawę i o równej 14 mamy się stawić w salonie. Była już 14.10, a ich dalej nie było. Po chwili łaskawie do nas zeszli, stanęli przed nami.
- To co to za sprawa?- przeszedł do rzeczy Zayn.
- Więc, chcemy was gdzieś zabrać.- powiedziała Mel.
- No dobra, ale gdzie?- spytała Charlie.
- To jest niespodzianka.- uśmiechnął się Niall.- Jeszcze jedno, musicie zostawić telefony w domu.
- Ale dlaczego?- spytałem, mierząc ich dokładnie wzrokiem.
- Po prostu o nic nie pytajcie, tylko włóżcie tu swoje telefony.- powiedziała Mel, wyciągając do nas nie wielkie pudełeczko, do którego każdy włożył swoją komórkę.
- I zawiążcie sobie oczy.- Horan podał każdemu bandanę.
- Żartujecie? Co to za miejsce?- oburzył się Harry, mnie też z resztą to się nie podobało.
- Zróbcie, to o co was prosimy. Trochę zaufania, nic złego się wam nie stanie.-  powiedziała Melisa i popatrzyła na nas błagalnym wzrokiem, ulegliśmy jej.
- Ale nie teraz, najpierw chodźcie do auta, a dopiero później zasłońcie sobie oczy.- zatrzymał nas Niall. Wyszliśmy przed dom, gdzie czekał już na nas czarny van, do którego się poupychaliśmy. Mel z Niallem, który prowadził auto, siedziała z przodu, a my z tyłu.
- Ale nie macie zamiaru nas zabić i później zakopać w lesie, prawda?- zapytał Harry, udając przerażenie.
- Harry, przecież powiedziałam, że nic wam się nie stanie. A teraz się uspokój.- powiedziała Melisa. Jechaliśmy już jakieś pół godziny, w końcu Niall zatrzymał auto.
- Możemy już ściągnąć opaski?- spytała Charlie.
- NIE!- krzyknęli razem.
- Najpierw pomożemy wam wysiąść.- powiedział spokojniej już Niall. Coś mi nie pasowało w ich zachowaniu i co takiego chcieli nam pokazać. Pomogli nam wysiąść z auta. Po chwili dobiegł nas głos Mel, że już możemy odsłonić oczy, tak też uczyniliśmy. Zaczęliśmy się rozglądać. Byliśmy na jakiejś polanie, którą otaczał dziki gąszcz. Cisza, byliśmy tu tylko my, a konkretnie ja, Zayn, Louis, Harry i Charlie, bo Niall z Melisą gdzieś zniknęli, podobnie jak auto. Na jednym z drzew dostrzegłem przyczepioną białą kopertę, podszedłem i oderwałem ją od konara, otworzyłem i wyciągnąłem kartkę papieru. Zacząłem czytać na głos to co było na niej napisane.
- Drodzy przyjaciele! Mamy nadzieję, że niespodzianka się spodobała. Wiemy, że raczej nic nie rozumiecie, więc przybliżymy wam trochę temat. A więc, jesteście w lesie, macie za zadanie wrócić do domu. Jesteście zdani tylko na siebie, nie macie telefonów, a taksówki nie złapiecie na tym pustkowiu. Dołączamy kompas, może się wam przydać, najpierw ruszcie na północ. Czekamy w domu. Wasi najukochańsi przyjaciele, Melisa i Niall. PS. Wierzymy w was, równie mocno jak w to, że odechce się wam robienia głupich kawałów.- zakończyłem, i przechyliłem kopertę, w taki sposób, żeby jej zawartość wylądowała na mojej ręce. Na mojej dłoni pojawił się kompas.
- I jak my się teraz dostaniemy do domu.- zaczęła panikować Charls.
- Spokojnie Charls.- próbował ją uspokoić Harry.
- Jak mam się uspokoić?! Jest koło 15, a my jesteśmy w środku jakiegoś gąszczu. Może nas coś pożreć, albo Bóg wie co. Wiedziałam, że coś jest nie tak. Melisa nie wybacza tak łatwo. Niall musiał jej wtedy obiecać zemstę i tylko udawała, że nam wybaczyła. Wiedziałam.- dziewczyna zaczęła szybko gestykulować rękoma.
- Charlie!- wydarł się Harry, a dziewczyna się na niego popatrzyła przestraszonym wzrokiem.- Uspokój się i siedź cicho, musimy pomyśleć co mamy zrobić.
- Dobrze, przepraszam.- Charls spuściła głowę.
- Chłopaki, co robimy?- powiedział Zayn.
- No jak to co? Wracamy do domu, tylko jeszcze nie wiem jak.- powiedziałem spokojnie.
- Przysięgam, że pozabijam ich gołymi rękami.- powiedział wkurzony Louis.
- Lou, nie zaczynaj. Opanujmy się wszyscy i spróbujmy wymyślić coś racjonalnego.- zmroziłem przyjaciela wzrokiem.
- Napisali, że mamy najpierw iść na północ, mamy kompas, to na co czekamy?- powiedział Harry, wzruszając rękoma.
- A co, jeśli chcieli nas wprowadzić w błąd?- zauważył Zayn.
- Mogli też pomyśleć, że my tak pomyślimy i napisać prawdę.- rozważał Lou.
- To co robimy?- rozłożył ręce Harry.
- Myślę, że powinniśmy iść na północ, a później zobaczymy. Powiedziałem, i ruszyliśmy w stronę, którą kompas wskazał jako północ. Szliśmy już jakąś godzinę, przedzierając się przez gąszcz, ale nie natrafiliśmy na nic ciekawego. Druga godzina, a my dalej idziemy, w końcu natrafiliśmy na jakąś polanę. zaczęliśmy się rozglądać, w którą teraz stronę mamy iść.
- Patrzcie!- wrzasnął Harry i podbiegł do jakiegoś drzewa, odwrócił się, a w ręku trzymał jakąś kartkę.
- Miło, że zdaliście się na naszą wskazówkę. Mamy nadzieję, że dalej macie nasz kompas, bo teraz musicie iść na zachód. Pamiętajcie, kochamy was i czekamy w domu, wasi Niall i Melisa.- przeczytał na głos, a ja zacząłem szukać, za pomocą kompasu, odpowiedniego kierunku, co udało mi się po chwili zrobić. Znowu szliśmy jakieś dwie godziny, było już dość ciemno, ale jeszcze mogliśmy co nieco zobaczyć. Znowu polana i znowu coś przyczepionego do drzewa, tym razem był to worek, a w nim latarka i kartka. Podświetliłem papierek i przeczytałem na głos.
- Pewnie nie widzicie już za dużo, bo jest ciemno. Znajcie naszą dobroć i weźcie tą oto latarkę. Teraz znowu północ. Powodzenia, kochający Niall i Melisa.
- Przysięgam, że jak ich dorwę, to nie ręczę za siebie.- podniósł głos Zayn.
- Stary, uspokój się.- ogarnął go Louis. Ja wziąłem się za szukanie odpowiedniego kierunku, co udało mi się dość szybko zrobić, w tym momencie dziękowałem Bogu, że przez dwa lata należałem do zuchów, w końcu się na coś przydało to doświadczenie. Ruszyliśmy, było już porządnie ciemno, a my dalej tkwiliśmy w tym gąszczu. Po jakiś 40 minutach marszu, usłyszeliśmy jakieś szmery w krzakach, zaczęliśmy się rozglądać, ale nic nie widzieliśmy.
- Co to było?- spytał Harry.
- Chłopaki przyśpieszmy.- poprosiła Charlie, a my przyspieszyliśmy kroku. Po 5 minutach znowu ten sam szmer. Zaczęliśmy uciekać, cały czas słysząc za sobą ten szmer, dotarliśmy do jakiejś chatki. Wpadliśmy do niej jak poparzeni, zatrzaskując za sobą dokładnie drzwi. W pomieszczeniu świeciło się światło, na środku stał stół, a na nim 5 butelek wody. i kartka. wszyscy dopadliśmy do napojów, w końcu od prawie 5 godzin nie mieliśmy nic w ustach. Jak już się porządnie napoiłem, chwyciłem kartkę i przeczytałem na głos.
- Pewnie chce wam się pić, więc proszę, zaznajcie znowu naszej dobroci. Teraz powinniście ruszyć na północny- zachód. Życzymy powodzenia i pamiętajcie, kochamy was. Niall i Melisa.
-To już się robi nudne.- westchnął Zayn.
- I straszne, co to były za szmery, przecież nie możemy teraz tak po prostu wyjść i ruszyć przed siebie, w końcu to coś może dalej się tam na nas czaić.- powiedziała zdenerwowana Charlie.
- No to co robimy, przecież nie możemy tu siedzieć w nieskończoność.- powiedział Harry.
- Sam nie wiem, może zaczekajmy tu do świtu, a później ruszymy dalej. Co wy na to?- zaproponowałem, a wszyscy się zgodzili. Powoli wszyscy zasypiali, postanowiłem, że będę czuwać, na wszelki wypadek, jednak sen dość szybko mnie znużył, byłem zmęczony tą całą wędrówką. Miałem ochotę udusić Nialla i Mel za tą akcję. Czy oni nie myślą, przecież mogło się nam coś stać. Jak się obudziłem była już 4 nad ranem, a moi towarzysze dalej śpią. Na zewnątrz było już jasno, więc postanowiłem ich obudzić, żebyśmy mogli szybciej ruszyć. Jak doprowadziliśmy się do porządku, wyszliśmy przed chatkę i zacząłem szukać kierunku, który był wskazany w liście, ruszyliśmy. Szliśmy jakieś 1,5 godziny, aż w końcu natrafiliśmy na jakąś polną drogę i oczywiście kartkę przyczepioną do drzewa, którą pochwycił Louis i zaczął czytać.
- Teraz to już z górki. Musicie iść cały czas tą drogą, aż natraficie na szosę, tam będziecie zdani już tylko na znaki drogowe. Powodzenia, Niall i Melisa.
- No to ruszajmy.- powiedziałem i tak też zrobiliśmy. Szliśmy ponad 2 godziny, byliśmy mocno zmęczeni. W końcu wyszliśmy na szosę, i zauważyliśmy znak.
- No, to teraz czeka nas 5 km do Londynu, a później kawałek do domu i zabicie tej parszywej dwójki.- powiedział Zayn. Szliśmy bardzo długo, dopiero o 10 byliśmy przed domem. drzwi były otwarte, więc weszliśmy do środka, było pusto. Poszliśmy do kuchni, bo Nialla zawsze można tam znaleźć, ale tam też ich nie było. Za to, na lodówce, magnesem przyczepiona była kartka.
- Jesteśmy dumni, że w końcu dotarliście do domu. Wiemy, że jesteście wkurzeni, więc postanowiliśmy wam dać czas na ochłonięcie, pojechaliśmy na małą wycieczkę, wrócimy wieczorem. Niall i Mel.- przeczytała Charls.
- No tak, znowu kartka.- westchnął Lou.
- Zabije ich, boli mnie wszystko, jestem zmęczony, brudny i zły.- powiedział Zayn.
- My też, jak wrócą to nie ręczę za siebie.- zdenerwował się Harry, a ja mu przytaknąłem.
- Nie. Też jestem zła, ale postawcie się w ich sytuacji. Byli źli, chcieli się zemścić. Znam Mel bardzo dobrze, dlatego wiem, że powinniśmy się cieszyć, że skończyło się tylko tak, a nie gorzej. A po za tym, nic nam się nie stało. Rachunki wyrównane.- uspokajała nas Charlie.
- Chłopaki, Charls ma rację. Należało się nam, teraz jesteśmy kwita. A to było trochę zabawne.- powiedziałem, uśmiechając się wypowiadając ostatnie słowa.
- No dobra, niech wam będzie, ale wytłumacz mi Liam, gdzie ty w tym widzisz coś śmiesznego?- zgodził się Zayn.
- No, na przykład wtedy, kiedy Harry i Lou uciekali przed tym czymś co nas goniło, piszcząc jak małe dziewczynki.
- Wcale, tak nie było.- oburzył się Lou, a Harry go poparł, robiąc przy tym dziwną minę.
- Było, było. Żałujcie, że się sami nie widzieliście.- zaśmiała się Charlie.
- I kto to mówi, ty krzyczałaś najgłośniej.- zaśmiał się Zayn.
- Bo ja jestem dziewczyną.
- Naprawdę, a z której strony?- zapytał złośliwie Harry, za co otrzymał kopniaka w łydkę od dziewczyny, na co my wybuchliśmy śmiechem. Postanowiliśmy, że najpierw się odświeżymy, a później zamówimy pizze i siądziemy przed TV, tak też zrobiliśmy.
- A gdzie oni tak właściwie się podziali?- zapytałem, przerywając film, którego i tak nikt nie oglądał.
- W sumie to nie wiem, ale może Lou wie.- powiedział Harry, sięgając po telefon i wybierając numer do naszej stylistki.- Cześć Lou. Długa historia, kiedy indziej  ci opowiemy. Tak, a wiesz gdzie jest Mel i Niall. Aha, dobra to dzięki. Ucałuj Lux od nas.- rozłączył się.- No więc, powiedzieli jej tylko tyle, że wrócą wieczorem, czyli tyle co już wiemy.- zwrócił się już do nas.
- Chyba zaczęli się dogadywać.- uśmiechnął się Zayn.
- Ja myślę, że to tylko chwilowe, Mel była z nim skłócona od początku, a więc musiałby długo i starannie pracować, na jej zaufanie i przyjaźń.- zauważyła Charlie.
- Zobaczymy, ja to chyba wolałem jak się kłócili. Było trochę głośniej niż zazwyczaj, ale nie musieliśmy się szwendać po jakiś lasach.- powiedział Louis, na co wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. W salonie siedzieliśmy jeszcze jakieś 2h, ale później wszyscy rozeszliśmy się do swoich pokoi, byliśmy zmęczeni naszą "wędrówką".

"Oczami Mel"

Właśnie wyjechaliśmy z lasu, w którym zostawiliśmy Charlie i chłopaków. Cały czas się śmialiśmy. Wróciliśmy do domu i usiedliśmy w salonie, na kanapie.
- Ciekawe jak sobie radzą.- zaśmiał się Niall.
- Charlie pewnie panikuje, a chłopcy próbują ją uspokoić.- również się zaśmiałam.
- Muszą być nieźle wkurzeni.
- Trzeba było nie robić takich głupich kawałów, teraz niech się pomęczą.
- Dobra, mamy wolny dom, pewnie do jutra, to co robimy.- uśmiechnął się.
- Może chodźmy na miasto coś zjeść, ja jestem głodna.
- Ja też. Chodźmy do Nando's.
- Dobra, ale ty stawiasz.
Po 15 minutach byliśmy już w knajpce i zamawialiśmy jedzenie, a konkretnie Niall zamawiał, bo ja nie do końca wiedziałam co oznaczają nazwy tych dań, które tam serwowali, więc zdałam się na Horana.
- Dobra, znamy się już jakieś 3 tygodnie, a ja dalej nic o tobie nie wiem.- blondasek zaczął rozmowę, jak już zjedliśmy.
- A co chciałbyś o mnie wiedzieć?- uśmiechnęłam się.
- No na przykład jaki jest twój ulubiony kolor.
- Zielony.
- To tak jak mój. Ulubiony wykonawca?
- Adele.
- Michael Buble. Ulubiony owoc.
- Truskawki.
- Moje też. Ile miałaś chłopaków?- popatrzył się na mnie zadziornie.
- Jednego.- spuściłam głowę.
- Żartujesz? Nie wieże.
- To długa historia.- próbowałam urwać temat.
- Nie szkodzi, mamy bardzo dużo czasu. Opowiesz mi w domu, a teraz chodź.- złapał mnie za rękę i wyszliśmy z lokalu, wsiedliśmy do samochodu i wróciliśmy do domu.
- Chodź.- Niall pociągnął mnie po schodach na górę, do swojego pokoju i posadził na łóżku, siadł naprzeciwko mnie i spojrzał mi w oczy tymi swoimi cudownie niebieskimi tęczówkami.
- Opowiedz mi o tym chłopaku, proszę.
- Tu nie ma o czym mówić.- odwróciłam wzrok i spuściłam głowę.
- Ja myślę, że jest. Nie jestem ślepy i wiem, że to drażliwy dla ciebie temat, ale może jak się wygadasz, ulży ci. Zaufaj mi.
- Dobra, niech ci będzie. To było rok temu, znałam tego chłopaka od 2 lat, chodziliśmy do jednej szkoły. W końcu zaprosił mnie na randkę i wiesz wszystko było pięknie ładnie, byliśmy parą przez pół roku, wtedy w dzień naszej rocznicy, postanowiłam się mu, po raz pierwszy oddać, wiesz myślałam, że go kocham, z wzajemnością. Wieczorem zapukałam do drzwi jego mieszkania, a otworzyła mi dziewczyna ubrana tylko w jego koszulę, ale to nie była byle jaka dziewczyna, to była, moja najlepsza przyjaciółka. Zrobiłam im wtedy ogromną awanturę, a później na długi okres zamknęłam się w sobie i zaczęłam się ciąć. Z czasem wzięłam się za siebie, ale obiecałam sobie, że już nigdy nie będę taka głupia, dlatego odpycham każdego kto chce się do mnie zbliżyć, nie chcę po prostu znowu zostać zraniona. Ale wiesz czasami brakuje mi, takiej bliskości. Fajnie by było czasami mieć kogoś kto cię przytuli, pocałuje, zaspokoi, albo po prostu będzie.- po moim policzku spłynęła łza, którą Niall wytarł kciukiem, chwytając moją twarz w swoje ciepłe dłonie.
- Wiesz nie jestem dobry w związkach, a nawet jeśli to nie miałbym na to czasu, ale wiem jak się czujesz. Mam dla ciebie propozycje, bądź dla mnie taką osobą, a ja nią będę dla ciebie.- w tym momencie Horan zrobił coś czego bym się nie spodziewała po nim nigdy, przybliżył się do nie i złożył pocałunek na moich ustach. Odwzajemniłam jego pieszczotę, był bardzo delikatny, jednak nasz pocałunek szybko przerodził się w coś głębszego i przepełnionego pożądaniem.
- Zgadzasz się?- zapytał w przerwie na oddech, ale ja mu nie odpowiedziałam, tylko wpiłam się z powrotem w jego usta, były takie słodkie. Niall włożył swoje dłonie pod moją bluzkę, gładząc moje plecy, co przyprawiło mnie o ciarki, powoli sciągnął ze mnie górną część garderoby, a ja odwdzięczyłam się mu tym samym. Chłopak zszedł niżej, obdarowując tym razem pocałunkami moją szyję, co wywołało u mnie kolejną porcję dreszczy. Gładziłam rękoma po jego wyrzeźbionym torsie, Niall delikatnie położył mnie na łóżku, dalej całując. Oderwał się na chwilę ode mnie i popatrzył mi w oczy.
 - Jesteś pewna, że tego chcesz?- zapytał, ale ja znowu nic nie odpowiedziałam, tylko chwyciłam go za wisiorek, który miał na szyi, przyciągnęłam go do siebie i delikatnie pocałowałam. Powoli, znikały z nas kolejne części garderoby, ani na chwilę nie oderwaliśmy się od siebie. W końcu Niall wszedł we mnie, zrobił to bardzo delikatnie, jakby bał się mnie uszkodzić. Poruszał się bardzo powoli, na początku bolało, ale później była już tylko sama rozkosz. Po wszystkim, zasnęłam wtulona w jego tors i w takiej samej pozycji się obudziłam, Niall jeszcze spał, wyglądał tak słodko, że nie miałam serca go budzić, wyswobodziłam się z jego uścisku, ubrałam z powrotem majtki, które wczoraj "zgubiłam" i podkoszulkę chłopaka, która była przesiąknięta zapachem jego perfum. Zeszłam na dół do kuchni, zrobiłam w ekspresie kawę i nalałam sobie jej do kubka, po czym usiadłam na blacie.

 Po jakiś 15 minutach w pomieszczeniu pojawił się również Niall z niepewną miną, ale jak tylko zobaczył mnie, uśmiechniętą i w jego koszulce, na jego twarzy od razu pojawił się uśmiech. Podszedł do mnie, stanął między moimi nogami, a ja zarzuciłam ręce na jego szyję, blondasek złożył delikatny pocałunek na moich ustach, który je odwzajemniłam, oplotłam nogi wokół jego bioder, a nasz pocałunek zrobił się bardzo namiętny. Oderwaliśmy się od siebie, żeby zaczerpnąć powietrza.
- Mel jesteś pewna, że chcesz takiego niezobowiązującego związku i ciągłego ukrywania się?- zapytał Niall, przeszywając mnie na wylot swoim spojrzeniem.
- Niall, jestem tego pewna. Po prostu bądźmy dla siebie, a nie z sobą. A ukrywanie mi nie przeszkadza, może być nawet zabawnie.- uśmiechnęłam się do niego i złożyłam ostatni pocałunek na jego ustach, bo później przeniosłam moją pieszczotę na jego nagi tors.
- Mel muszę wziąć prysznic, a później zabieram cię gdzieś, lepiej żeby nas tu nie było, jak oni wrócą.- powiedział chłopak, a ja się na niego popatrzyłam zadziornie.
- Wiesz, ja też potrzebuje prysznica.- zeskoczyłam z blatu i chwyciłam Nialla za rękę, ciągnąc go na górę do mojego pokoju, a następnie do łazienki. Odkręciliśmy wodę pod prysznicem i weszliśmy do kabiny, całując
się, w ubraniach, które i tak szybko z nas zniknęły. Cały czas się całowaliśmy i znowu się kochaliśmy, Niall cały czas był delikatny, zupełnie jakby bał się, że mnie uszkodzi.
- To było cudowne.- powiedziałam, kiedy wyszliśmy spod prysznica i złożyłam kolejny pocałunek na ustach blondaska.
- Też tak myślę, a teraz ubierz się i zejdź na dół, pojedziemy na śniadanie, na miasto, a później zabiorę cię w jedno miejsce. Zgada?-uśmiechnął się do mnie, a pode mną ugięły się kolana, uśmiechnęłam się i pokiwałam twierdząco głową. Niall poszedł do swojego pokoju, a ja wsmarowałam w swoje ciało, truskawkowy balsam i ubrałam się w to, włosy przeczesałam i zostawiłam rozpuszczone i zrobiłam lekki makijaż. Zeszłam na dół po schodach, przy których już czekał na mnie Horan. Wyglądał uroczo w tej czerwonej podkoszulce. Na mój widok szeroko się uśmiechnął i podał mi rękę, pomagając mi tym samym pokonać 3 ostatnie stopnie.
- To gdzie idziemy? Bo ja mam ochotę na gofry.- obdarzyłam go uśmiechem, kiedy otwierał mi drzwi samochodu.
- Skoro tak mówisz, to zabieram cię na najlepsze gofry w mieście.- również obdarował mnie uśmiechem, po czym sam wsiadł na miejsce kierowcy i ruszyliśmy. Po 20 minutach, Niall zatrzymał auto, wysiadł z niego i otworzył mi drzwi, od strony pasażera. Stałam właśnie, przed uroczą, malutką kawiarenką. Niall chwycił mnie za rękę i pociągnął mnie za sobą do środka. Oniemiałam, wystrój był pozostawiony w stylu vintage, jasno i przytulnie. Usiedliśmy przy jednym z wolnych stolików, a po chwili podeszła do nas kelnerka.
- To co zawsze?- uśmiechnęła się do Horana, a mnie przeszła fala złości, kiedy chłopak odwzajemnił uśmiech.
- Tak, tyle że tym razem razy dwa.- tym razem jego wzrok powędrował na mnie, na co mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Widzę, że jesteś tu stałym klientem, i to bardzo lubianym.- zwróciłam się do chłopaka, wypowiadając ostatnie słowa popatrzyłam się znacząco na odchodzącą kelnerkę.
- Jak skosztujesz, to zrozumiesz. A co do tego drugiego, to co zazdrosna jesteś?- Niall uniósł jedną brew i posłał mi ten swój łobuzerski uśmieszek.
- Chciałbyś.-zaśmiałam się.
- Wiem, że jesteś. Ale zmieniając temat, co chciałabyś dziś robić?
- No nie wiem, a co proponujesz?
- Wiesz, mamy piękną pogodę, a ja znam jedno cudowne miejsce, bez żywej duszy. Co ty na to, że byśmy tam pojechali i odpoczęli od miasta?
- Niech będzie. Swoją drogą, to ciekawe jak tam u naszych żartownisiów.- zaśmiałam się, a Horan mi zawtórował.
- Może dowleką się do domu na południe.
- Wiesz, że mamy przerąbane?
- Wiem, dlatego wrócimy dopiero wieczorem i ja nam się uda, to zastaniemy ich śpiących, a na następny dzień trochę ochłoną i może nie będzie tak źle, a poza tym, to sami się o to prosili.
- Masz rację, lepiej niech sobie ochłoną.- powiedziałam, a do naszego stolika wróciła kelnerka, tylko że tym razem niosła ze sobą nasze zamówienie, gofry z bitą śmietaną i owocami, polane polewą czekoladową. Na sam widok pociekła mi ślinka, a smakują jeszcze lepiej niż wyglądają. Niebo w gębie. Jak już zjedliśmy śniadanie, Niall zapłacił, chwycił mnie a rękę i poprowadził do auta. Jechaliśmy  dobre pół godziny, cały czas rozmawiając, to aż dziwne, tak dobrze nam się rozmawiało, a jeszcze jakiś tydzień temu potrafiliśmy się kłócić o byle co. Chłopak zatrzymał w końcu samochód, wysiadł i otworzył mi drzwi. Staliśmy na pięknej polanie, tonącej w różnobarwnych kwiatach. Przy polanie znajdowało się jeziorko, do którego prowadził drewniany pomost. Czyste błękitne niebo, oblane gdzieniegdzie białym puchem, dodawało temu miejscu niesamowitego uroku, który zapierał mi dech w piersiach.
- Piękne miejsce, nieprawdaż?- melodyjny głos blondyna wyrwał mnie z  moich zamyślań.
- Magiczne.- powiedziałam i odwróciłam się do niego tak, że nasze twarze  dzieliły centymetry. Uśmiechał się do mnie, a w jego oczach wpatrzonych w moje widziałam dwie tańczące iskierki, wywołał to uśmiech również na mojej twarzy.
- Dziękuję, za to, że mnie tu przywiozłeś.- zarzuciłam mu ręce na szyję, a on położył swoje ciepłe dłonie na moich biodrach.
- Cieszę się, że tu ze mną jesteś.- powiedział Niall, dalej patrząc mi w oczy.
- Ja też się cieszę.- uśmiechnęłam się do niego jeszcze szerzej, po czym złożyłam delikatny pocałunek na jego miękkich ustach, który on odwzajemnił, równie delikatnie.
- Wiem, będziesz zła, ale ja chcę spróbować. Napiszmy tę piosenkę razem. Proszę.- powiedział chłopak, dalej trzymając mnie w swoim uścisku. Przyglądał mi się uważnie.
- Niall, nie jestem zła. Możemy spróbować, ale teraz i tak nie masz gitary.- musiałam się zgodzić, jak popatrzyłam w jego cudowne, błękitne oczy, nie mogłam mu odmówić. Boże, czemu on tak na mnie działa?!
- No, nie do końca.- uśmiechnął się do mnie, po czym podszedł do samochodu, otworzył bagażnik i wyjął z niego instrument. Popatrzyłam się na niego pytająco.- Wiedziałem, że się zgodzisz, więc w czasie, kiedy ty się przebierałaś, ja włożyłem gitarę do bagażnika. Pomyślałem, że na łonie natury, w ciszy i spokoju będzie się lepiej i przyjemniej coś tworzyło.- uśmiechnęłam się do niego, w sumie sama nie wiem dlaczego. Blondyn wziął z bagażnika jeszcze koc i jakąś reklamówkę, w której jak się okazało były dwie butelki wody mineralnej i cztery paczki żelek. Rozłożyliśmy koc na pomoście i usiedliśmy w taki sposób, że nasze stopy były zanurzone w wodzie. Niall wziął do ręki gitarę i zaczął ją nastrajać.
- To o czym napiszemy?- zapytałam, otwierając paczkę żelek.
- O miłości, ale takiej prawdziwej, nie koniecznie szczęśliwej, ale szczerej i wyrozumiałej, wiesz o co mi chodzi...- uśmiechnął się.
- Myślę, że wiem. Dobra, to zagraj kawałek melodii.- chłopak wykonał moje polecenie.- Ok. To może tak, The day I first met you. You told me you never fall in love.-popatrzyłam na blondaska, a ten znowu się do mnie uśmiechnął.
- Świetnie, a teraz zapisz te słowa na kartce.- podał mi notes i długopis, a ja zrobiłam to co kazał.- A co powiesz na to.- chłopak zagrał melodię, jednocześnie śpiewając słowa, które wymyśliłam i dośpiewując nowe.- The day I first met you. You told me you never fall in love. But now that I get you. I know fear is what it really was.
- Genialnie, to mamy już coś.- uśmiechnęłam się do niego i zapisałam dalszy tekst w notesie. Pisanie piosenki zajęło nam bite 3 godziny, ale oboje byliśmy zadowoleni. Ostatni raz wykonaliśmy nasz wspólny utwór*, ja śpiewałam, a Niall grał na gitarze.

The day I first met you
You told me you never fall in love
But now that I get you
I know fear is what it really was

Now here we are, so close
It so far, haven't I passed the test?
When will you relize 
Baby, I'm not like the rest

Don't wanna break your heart
I wanna give your heart a break
I know you're scared it's wrong
Like you might make a mistake
There's just one life to live
And there's no time to wait, to wait

So let me give your heart a break
Give your heart a break
Let me give your heart a break
Your heart a break

Oh, yeah yeah

On Sunday, you went home alone
There were tears in your eyes
I called your cell phone, my love
But you did not reply

The world is ours, if you want it
We can take it, if you just take my hand
There's no turned, no back now
Baby, try to understand

Don't wanna break your heart
I wanna give your heart a break
I know you're scared it's wrong
Like you might make a mistake
There's just one life to live
And there's no time to wait, to wait

So let me give your heart a break
Give your heart a break
Let me give your heart a break
Your heart a break
There's just so much you can take
Give your heart a break
Let me give your heart a break
Your heart a break

Oh, yeah yeah

When your lips are on my lips
Then our hearts beat as one
But you slip out of my fingertips
Every time you run, whoa

Don't wanna break your heart
I wanna give your heart a break
I know you're scared it's wrong
Like you might make a mistake
There's just one life to live
And there's no time to wait, to wait
So let me give your heart a break

Couse you've been hurt before
I can see it in your eyes
You try to smile it away
Some things, you can't disguise
I don't wanna break your heart
Baby, I can ease the ache, the ache

So, let me give your heart a break
Give your heart a break
Let me give your heart a break
Your heart a break
There's just so much you can take
Give your heart a break
Let me give your heart a break
Your heart a break

Oh yeah,yeah

The day I first met you
You told me you never fall in love.




- Jestem z ciebie dumny.- powiedział chłopak patrząc mi w oczy.
- A to niby czemu?- zapytałam, nie kryjąc swojego zdziwienia.
- Otworzyłaś się przede mną, napisaliśmy razem piosenkę i śpiewasz, i to jak śpiewasz...-uśmiechnął się, cały czas patrząc mi w oczy, tymi swoimi, błękitnymi jak ocean tęczówkami.
- Widzisz jak na mnie działasz?- oboje się zaśmialiśmy.
- Ma się ten dar...- znowu. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy tak, dość długo, ale w końcu Niall ogłosił mi, że jest głodny i zabiera mnie na pizze, nie sprzeciwiałam się, bo sama poczułam napływający głód. Blondyn zawiózł mnie do jakiejś knajpki i zamówił pizze. Była genialna... Ja się pytam, skąd on zna takie miejsca, najpierw gofry, teraz pizza... Do domu wróciliśmy ok. 21, bo po kolacji poszliśmy jeszcze na spacerek po parku. W domu panowała kompletna cisza i ciemność, ale wiedzieliśmy, że reszta domowników wróciła ze swojej "wyprawy", ponieważ ich buty były porozrzucane po całym korytarzu. W sumie co się dziwić, po tak ciężkiej nocy, pewnie położyli się spać, też bym tak zrobiła.
- Chodź pooglądamy jakiś film, OK?- spytał blondyn, na co ja pokiwałam tylko głową.
- Ale musisz zrobić popcorn, bo co to za oglądanie filmu, bez popcornu.- uśmiechnęłam się, tak samo jak Niall, a w jego oczach dostrzegłam, tak jakby...iskierki. Chłopak przytulił mnie i wyszeptał mi prosto do ucha.
- Chyba jesteś moją bratnią duszą.- zaśmialiśmy się i rozdzieliliśmy, ja poszłam wybrać film do salonu, a Horan do kuchni, zrobić popcorn. po 10 minutach, oboje siedzieliśmy już na kanapie, przed telewizorem i oglądaliśmy wybrany przeze mnie film. Nie jestem pewna, kiedy dokładnie odpłynęłam do krainy Morfeusza, ale na pewno nie wytrwałam do końca filmu, nie dziwie się to był wyczerpujący dzień, ale wiecie, wyczerpujący tak pozytywnie.


* Demi Lovato - Give Your Heart a Break

2 komentarze:

  1. Jak pięknie.. Niall & Mel. ♥
    Czarujący rozdział ;*
    // @rainbow_loff

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny, po prostu boski *___*

    OdpowiedzUsuń